Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 3 Mowy.djvu/548

Ta strona została przepisana.
WSTĘP DO DWUNASTEJ FILIPPIKI.

Podczas kiedy senat radził o sposobach wyparcia Dolabelli z Azyi, Antoniusz coraz silniej szturmował do Modeny, i tak już docisnął oblężonego w niej D. Brutusa, że przyjaciele jego zaczęli się lękać żeby go taki sam los, jakiego doznał Treboniusz w Smyrnie, nie spotkał. Zatrwożyło to tak dalece Cycerona, nie mniej troskliwego o całość spiskowych jak Rzeczypospolitej, że gdy Pizo i Kalenus wnieśli z przyzwoleniem konsula Pansy nowe do Antoniusza poselstwo, i on także, nie tylko się na to zgodził, ale przyobiecał pojechać do jego obozu z czterema innymi posłami. Ale wkrótce postrzegłszy że stronnicy Antoniusza łudzili tylko dla zyskania czasu nadzieją pokoju, dowiedziawszy się że Antoniusz oczekiwał Wentydiusza, który miał mu przyprowadzić trzy legie, obaczył się Cycero w błędzie i przekonał się, że go oszukać chciano. Na pierwszem zaraz zgromadzeniu senatu ostatnich dni marca wyznał, że uwiedziony mylną nadzieją pokoju, pomylił się w zdaniu, oświadczył, że cofa swe przyzwolenie na nowe poselstwo, że nie widząc dla siebie bezpieczeństwa ani w drodze, ani w obozie Antoniusza, żadnym sposobem tego obowiązku podjąć się nie może, i że przy dawnem zdaniu silnego popierania wojny pozostaje. Po tej jego mowie senat zaniechał myśli wyprawienia po raz drugi posłów do Antoniusza, a na ich miejsce konsul Pansa z nowo zaciężnem wojskiem w pole przeciw niemu wyruszył. Dio Cassius, XLVI.