uwłaczaniem, często prawie zmuszeni puszczali się z tego portu na owe rozhukane fale. Jeżeli ci, skołatani ubieganiem się o łaskę ludu, po usługach oddanych Rzeczypospolitej, zwracają oczy do senatu i chcą się polecić temu dostojnemu stanowi, takich nie tylko nie trzeba odpychać, ale nawet podać im rękę.
Napomina nas zacny obywatel, i, jak ludzie zapamiętać mogą, najlepszy konsul, byśmy się strzegli żeby bliższa Gallia nie dostała się komu pomimo naszej woli po konsulach, którzy mają być teraz wybrani, i żeby odtąd na zawrze od przeciwników tego stanu gwałtownemi i od upodobania ludu zależącemi środkami opanowaną nie była. Aczkolwiek takiego ciosu, senatorowie, lekce sobie nie ważę, napomniony zwłaszcza od najmędrszego konsula i najpilniejszego stróża pokoju i spokojności, sądzę atoli że więcej obawiaćby się należało, gdybym ubliżał godności najznakomitszych i najmożniejszych ludzi, albo ich dobre chęci ku temu stanowi odrzucał. Bo żeby K. Juliusz, tylą świetnemi i nowemi od senatu obdarzony zaszczytami, miał zdać od siebie tę prowincyą komubyście jej najmniej życzyli, i żeby nawet nie zostawił wolności temu stanowi, tego żadnym sposobem przypuścić nie mogę. Nakoniec, jak kto myślić będzie nie wiem; ale widzę czego się spodziewam. Jako senator, powinienem starać się ile możności, żeby żaden znakomity i potężny obywatel nie miał słusznej przyczyny gniewać się na senat. Choćbym był największym nieprzyjacielem Cezara, takbym jednak rozumiał dla dobra Rzeczypospolitej.
XVII. Lecz żeby mi tak często nie przerywali niektórzy, albo żebym nie był pocichu ganiony od milczących, sądzę że nie będzie od rzeczy wytłumaczyć pokrótce jakie zachodzą między mną a Cezarem stosunki. A naprzód pomijam czas poufałej zażyłość, w jakiej z nim zostawaliśmy, ja, mój brat, nasz brat cioteczny, K. Warro, od naszej pierwszej młodości[1]. Gdym potem wszedł zupełnie w sprawy Rzeczypospolitej, różniłem się wprawdzie z nim w zdaniu, ale tak że pomimo tego poróżnienia przyjaźń nas zawżdy łączyła. Zostawszy
- ↑ Brat Cycerona został w parę lat potem legatem Cezara w Gallii Cicero ad Quintum, II, 14. K. Wiselliusz Warro byt bratem ciotecznym Cycerona. O zdolnościach jego jako mówcy mówi Cic. Brutus, 76. Umarł w młodym wieku. Trzeba go odróżnić od Terencyusza Warrona, także przyjaciela Cycerona, który dożył do stu lat, i miany jest za najuczeńszego z Rzymian.