tym, że jeżeli był plebejuszem, to nim został przeciw wróżbom; albo ludzie muszą mi przyznać, że niekoniecznie trzeba w dobrych sprawach troszczyć się o ścisłe zachowanie przepisów, o które oni w złych me dbają, zwłaszcza że wymagali nieraz od Cezara, aby te same prawa innym sposobem wnosił, w czem pytali tylko o wróżby, a prawa pochwalali, gdy tymczasem Klodiusz i wróżby podeptał, i takie tylko wnosił prawa, które miały na celu wywrócenie i zgubę Rzeczypospolitej.
XX. Oto są moje ostatnie słowa. Choćbym był nieprzyjacielem Cezara, musiałbym dzisiaj mieć wzgląd na dobro Rzeczypospolitej, a nieprzyjaźń na inny czas odłożyć. Mógłbym nawet za przykładem największych ludzi złożyć ją na ołtarzu ojczyzny. Lecz że nigdy nie było między nami nieprzyjaźni, a mniemaną krzywdę dobrodziejstwo zgładziło, jeżeli chodzić będzie o zasługi K. Cezara, przyznam je, senatorowie, mojem głosowaniem przez wzgląd na osobę; jeżeli będzie mowa o jakim zaszczycie, będę miał na baczeniu zgodę senatu; jeżeli trzeba utrzymać powagę waszych-postanowień, tak będę głosował, żeby senat uchwalając nagrody dla tego wodza, zgodnie z sobą działał; jeżeli przyjdzie pod uwagę ciągnąca się dalej w Gallii wojna, oglądać się będę na dobro Rzeczypospolitej; jeżeli mam odpłacić się za jaką usługę, nie okażę się niewdzięcznym. Chciałbym, senatorowie, pozyskać wszystkich was przyzwolenie; ale troszczyć się o to bynajmniej nie będę, jeżeli nie znajdę zalety albo u tych, którzy przeciw waszej woli wzięli pod opiekę mego nieprzyjaciela, albo u tych, którzy ganić będą moje pojednanie ze swym nieprzyjacielem, kiedy oni nie wahali się pojednać i z moim i ze swoim.