Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 4 Listy.djvu/15

Ta strona została przepisana.

dobrej woli nie zeszło, byłby go uchronił. Ten dowód wdzięczności nie bez niebezpieczeństwa okazany, tym jest chwalebniejszy, iż wiedział bardzo dobrze Cycero, że po tylu popełnionych błędach, a zwłaszcza po opuszczeniu Rzymu i Italii, sprawa Pompejusza niedołężnie broniona upaść koniecznie musi. «Przywodząc na pamięć błędy, pisał do Attyka, które Pompejusz w dziesięciu latach popełnił, między któremi ów także rok się liczy, który, dla tego tylko, że mnie nie bronił, zgubę mi przyniósł; rozważając nierozmyślność, słabość, opieszałość, jaką teraz okazał, nie mogłem wstrzymać się od gniewu. Ale już to zapomniałem: pamiętam tylko dobrodziejstwo.... Wdzięczność za odebrane dobrodziejstwa większą u mnie ma wagę, niżeli uczucie doznanej krzywdy[1]

Wiedział i to także Cycero, że gdyby Pompejusz zwyciężył, stałby się podobnym Sylli samowładcą. «Do podziwienia, powiada, jak naszemu Pompejuszowi zachciało się czegoś podobnego do panowania Sylli. — A jednak, powiesz, do niego chcesz jechać. — Jedynie przez wdzięczność za dobrodziejstwo... Jak groził miastom municypalnym, jak po imieniu dobrze myślącym, jak wszystkim, którzy pozostali! Jak często słyszano go mówiącego: Mógł to Sylla, czemużbym ja nie mógł?... Od tak dawna chce mu się wstąpić w ślady Sylli, od tak dawna układa listy proskrypcyi... Ci, co są z Pompejuszem, dziwne rzeczy wygadują, otwarcie grożą ludziom dobrej

  1. Ad Atticum, IX, 5, 9.