którego nigdybym nie tknął, z bojaźni nieprzyjaznego cnocie tego czasu, gdybym nie myślał, że mi się niegodziło nie być powolnym twemu wezwaniu, obudzającemu we mnie drogą mi jego pamięć. Wzywam ciebie samego na świadka, że na twoje prośby i po długim oporze ośmieliłem się to napisać. Odpowiedzialność za to ze mną podzielać będziesz: jeślim nie wydołał takiemu przedmiotowi, będzie w tem twoja wina, żeś ten ciężar na mnie włożył, moja, żem się go podjął. Ta tylko zasługa będzie wymówką mojej nierozmyślności, że chciałem tym darem przyjemność sprawić.
XI. Ale bardzo trudno we wszystkiem oznaczyć cechę, a jak Grecy mówią charakter doskonałości, bo jednemu to, drugiemu owo doskonałem się widzi. Jeden mówi, lubię Enniusza, bo się nie oddala od zwyczajnego sposobu mówienia. Drugi powiada, lubię Pakuwiusza: piękne są jego i wypracowane wiersze: wiele jest zaniedbania u Enniusza. Innemu Attiusz się podoba; różne są bowiem zdania tak u nas jako u Greków, i nie łatwo powiedzieć, jaka forma jest najlepsza. Podobnież w malarstwie, jedni lubią ciemny, posępny, ponury, drudzy, jasny, wesoły, jaskrawy koloryt. Jak podać prawidło, naznaczyć miarę, kiedy każdy rodzaj ma swoje doskonałości, i kiedy tyle jest rodzajów? Ta trudność nie odwiodła mnie od mego zamiaru; myślę, że w każdej rzeczy jest coś doskonałego, chociaż się ukrywa, ale że to dostrzedz może, kto jest tej rzeczy dobrze świadomy.
Ponieważ wiele jest dzieł wymowy rodzajów, a te są rozmaite i nie wszystkie są jednej postaci, zostawię teraz na boku mowy pochwalne, rozprawy, historye, takie mowy radne, jak Isokratesa Panegiryk, i wielu innych tak zwanych sofistów, wszystkie nakoniec dzieła nie należące do rozpraw sądowych, tylko do tego rodzaju, co go Grecy okazującym nazywają, bo to jest rodzaj wystawny, którego celem jest sprawić przyjemność słuchowi. Nie trzeba go jednak zaniedbywać: jest on,
do niego natrąca. „Ty sam powiększasz moję bojaźń, zasłaniając się w swoim Mowcy Brutusem, i dobierając sobie towarzysza na przypadek usprawiedliwienia się.“ Epist. ad fam. VI, 7.