iż tak powiem, pożywieniem mowcy, którego obraz kreślę, i o którym chciałbym coś niepospolitego powiedzieć.
XII. Ten rodzaj dostarcza wielkiego zapasu wyrazów, ich składnia i harmonia jest w nim od jarzma prawideł wolniejsza. Daje się tam pozwolenie myślom przywdziania pięknej szaty, dozwolone są gładko toczące się, zaokrąglone peryody: umyślnie, nie ukrytym fortelem, ale jawnie i otwarcie pracują tam nad tem, żeby słowa słowom jakby wymierzone odpowiadały, żeby przeciwieństwa obok siebie postawić, sprzeczności z sobą porównać, podobnemi zakończeniami peryody zamykać, i żeby te w swym spadku tak samo brzmiały, czego wszystkiego broniąc spraw rzetelnych daleko rzadziej używamy, a przynajmniej utaić staramy się. Isokrates w swoim Panatenciku[1] wyznaje, że się za temi zwrotami starannie ubiegał: bo niepisał dla sądowej walki, ale dla sprawienia słuchającym przyjemności. Trasymachus z Chalcedonu i Gorgiasz Leontyński, pierwsi, jak mówią, tem się zajmowali, potem Teodor z Byzancyum i wielu innych, których Sokrates w Fedrze rzemieślnikami słów nazywa. Styl ich nie jest bez wdzięku, ale jest wiele wyrażeń jakby nowowylęgłych, posiekanych, do wierszy podobnych, jest także zbyt wiele malowidła. Tym więcej zdumiewać się powinniśmy nad Herodotem i Tucydydesem, którzy, lubo ich wiek przypadł na czasy powyższych pisarzów, zdaleka pozostali od takich piękności, czyli, raczej od takich bawidełek. Jeden bez żadnych podskoków płynie jak rzeka spokojna; drugi pomyka się szybszym pędem, i w jego opisach bitew słychać coś podobnego do odgłosu trąby wojennej. Oni pierwsi, jak mówi Teofrastus, tak ożywili historyą, że ośmieliła się mówić ozdobniejszym i bogatszym niż dawniej językiem.
XIII. Nastąpił po nich Isokrates, którego zawsze więcej niż drugich w tym rodzaju chwalę. Chociaż się ze mną, czasem, Brutusie, delikatnie i uczenie o niego sprzeczasz. Ale mi może ustąpisz, kiedy usłyszysz co w nim chwalę. Gdy
- ↑ Mowa miana na święcie narodowem Ateńczyków zwanem Panatenaje, przez Isokratesa mającego lat dziewięćdziesiąt cztery