ja nie pisał, i we wszystkich moich dziełach jest ta sama, która zalecam, stylu rozmaitość.
XXXI. Dla czegożbym pozwalał Homerowi, Enniuszowi, innym poetom, a mianowicie tragicznym, zniżyć się czasem ze stylu górnego, często ton odmieniać, zbliżyć się niekiedy do potocznej rozmowy, a sam nie miałbym nigdy ostygnąć z gwałtownego zapału? Ale po co tu przywodzę poetów bozkim duchem natchnionych? Wszak widzieliśmy nie tylko pierwszego rzędu aktorów dobrze grających rozmaite, do ich wydziału należące role, ale nawet widzieliśmy komików, którzy w tragedyi, tragików, którzy w komedyi bardzo się podobali. Czemużbym nie usiłował to samo dokazać? Kiedy o sobie mówię, o tobie raczej, Brutusie, mówię, bo ja już oddawna dokonałem, na co się zdobyć mogłem. Ale ty będzieszli wszystkich spraw jednakowo bronił? albo jakie z nich odrzucisz? albo czy w tych samych sprawach jednym tonem, bez żadnej odmiany, mówić będziesz? Demostenes, którego posąg bronzowy między posągami twych przodków niedawno w twem Tuskulanum widziałem, zkąd się domyślam, że jest twoim ulubionym mowcą. Demostenes bynajmniej nie ustępuje ani Lysiaszowi w miłej prostocie, ani Hyperidesowi w żartobliwym dowcipie, ani Eschinesowi w słodkim tonie i w blasku wyrażeń. Wiele mów jego jest całkiem prostych, jak mowa przeciw Eschinesowi o przeniewierzeniu się w poselstwie, jak druga przeciw temuż w sprawie Ktesifona. Przybiera także, ile razy chce, styl pośredni, i spuszczając się z najwznioślejszej wysokości, do niego najczęściej spada. Nigdy nie sprawia mocniejszego wrażenia, kiedy mówi o wzniosłych przedmiotach.
Ale zostawmy na chwilę Demostenesa; bo tu idzie o rzecz, nie o osobę, idzie o wymowę, której moc i istotę wytłumaczyć mamy. Pamiętajmy jednak na to, cośmy wyżej powiedzieli, że zamiarem naszym nie jest podawać prawidła, i że chcemy być raczej sędziami, nie nauczycielami sztuki. Często atoli przekraczamy tę granicę, wiedząc że nie ty jeden, Brutusie, czytać to będziesz co ci daleko lepiej jest znane, niżeli mnie, który prawie przybieram ton nauczyciela; drudzy także zechcą
Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/422
Ta strona została skorygowana.