XLIX. Ale ponieważ sąd o rzeczach i wyrazach należy do rozumu, o brzmieniu i dźwięku muzycznym ucho stanowi; ponieważ tamto ściąga się do poznania, to do czucia przyjemności: trzeba się radzić rozumu co do pierwszego, czucia co do drugiego. Bo albo trzeba było nie dbać o sprawienie tym przyjemności, którym podobać się chcemy, albo szukać sposobu jej sprawienia.
Dwie są rzeczy, które głaszczą ucho, brzmienie i dźwięk muzyczny o którym wkrótce mówić będziemy, teraz o brzmieniu powiemy. Trzeba jak już wyżej powiedziałem, dobierać mile brzmiące wyrazy, nie tak szumne jak u poetów, ale wzięte ze zwyczajnego języka.
Qua ponto ab Helles[1],
jest przesadzonem wyrażeniem.
Auratus aries Colchorum,
jest to wiersz jaśniejący wielkim blaskiem.
Ale następny zeszpecony trzy razy powtórzoną nieprzyjemnie brzmiącą literą:
Frugifera et ferta arva Asiae tenet.
Używajmy więc raczej naszych dobrych wyrazów, niżeli Greckich jasno błyszczących, i nie wahajmy się powiedzieć:
Qua tempestate Paris Helenam, etc.
Naśladujmy taki styl, a szorstkości unikajmy, jak na przykład:
Habeo istam ego perterricrepam,
albo
Versutiloquas malitias.
Ale nie dosyć na tem, żeby dobrze wyrazy ułożyć, trzeba także starać się o ich przyjemny w końcu peryodów spadek, bo o tem, jak już powiedziałem, ucho ma w drugim sądzie wyrokować. Piękny jest spadek, kiedy wyrazy jakby same przez się harmonijnie się ułożyły, albo kiedy tak dobrze, że
- ↑ To jest zamiast Qua ab Hellesponto