Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/473

Ta strona została skorygowana.

gardłowej o przeniewierzenie się w poselstwie[1], zemścić się nad swym przeciwnikiem, pociągając do sadu, pod imieniem Ktesifona, jego cześć i wszystkie czynności. O niezdanych rachunkach mało powiedział, daleko więcej o tem, że zły obywatel, jak najlepszy został pochwalonym.
Eschines domagał się ukarania Ktesifona na cztery lata przed śmiercią Filippa Macedońskiego[2], ale wyrok zapadł w kilka lat potem, kiedy Alexander opanował już Azyą. Mówią, że cała Grecya zbiegła się na tę sprawę. Co bowiem było godniejszego widzenia lub słyszenia, jak ta żwawa walka między dwoma największymi mowcami, zapalona w tak ważnej sprawie przez ich wzajemne ku sobie niechęci?

Jeżeli, jak się spodziewam, tak przełożyłem ich mowy, żem zachował wszystkie ich piękności, to jest myśli z ich obrazami, porządek rzeczy, same nawet wyrażenia, o ile sposób mówienia w naszym języku im się nie sprzeciwiał (które jeżeli

  1. Mamy mowę Demostenesa o przeniewierzeniu się w poselstwie, i odpowiedź Eschinesa; ale niewiadomo, czy te mowy były powiedziane, i czy zapadł wyrok w tej sprawie. Poselstwo do Filippa, króla Macedońskiego, składało się z dziesięciu osób, między któremi byli ci dwaj sławni mówcy. Co dało powód Demostenesowi do pozwania Eschinesa o to poselstwo, nie jest dobrze wyjaśnione. Plutarch w Żywocie Demostenesa powiada, że Filipp odpowiedział tylko na jego mowę. Eschines w swej obronie utrzymuje, że ten król na jego tylko mowę odpowiedział, do Demostenesa ani słowa nie rzekł, co go tak uraziło, że pozwał Eschinesa do sądu o przeniewierzenie się w poselstwie.
  2. Sprawa ta, mówi Plutarch, zaczęła się na mały czas przed bitwą Cheronejską, za archontatu Charondasa, trzeciego roku 110 olimpiady. Wyrok zapadł nie w dziesięć lat potem, jak tenże utrzymuje, ale w ośm lat, trzeciego roku 112 olimpiady, za archontatu Arystofona, podług obrachowania Ojca Korsiniego. Fast. Att. t. IV, p. 39, 44. Demostenes mający wtenczas lat pięćdziesiąt dwa, wyrokiem sądu został uwolniony. Eschines, który nie miał za sobą piątej nawet części głosów, choć go partya Macedońska popierała, przegrawszy sprawę, poszedł na dobrowolne wygnanie naprzód do Rodu, potem do Jonii, gdzie ucząc wymowy resztę dni przepędził. Kiedy raz czytał swym słuchaczom mowę Demostenesa, a oni zdumiewali się nad jej pięknościami: „Cożby to, rzeki, było, gdybyście go samego ryczącego słyszeli!“