Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/478

Ta strona została przepisana.

wstecz do upłynionych czasów cofać się nie mogą, ale albo naprzód postępować i doskonalić się, albo psuć się, upadać i ginąć muszą. Jak w wielu innych dziełach, tak i w tem wprowadził na wzór Platona rozmawiające osoby. Tu rozmawiają przez trzy dni świąteczne, Scypio młodszy Afrykański, Leliusz, Filus, Maniliusz, Tubero, Rutyliusz, Mummiusz, Fanniusz i Scewola, zięciowie Leliusza, za konsulatu Tudytana i Akwilliusza, roku Rzymu 625, przed Chr. 129. Plan dzieła kilka razy odmieniał. Naprzód miał rozłożyć rozmowę na dziewięć dni i na tyleż xiąg[1], potem na trzech dniach i na sześciu xięgach poprzestał.

Skończywszy w listopadzie tegoż roku dwie pierwsze xięgi, odczytał je niektórym przyjaciołom w swojem Tuskulanum. Jeden z nich, Sallustiusz, radził Cyceronowi, żeby nie wprowadzał osób oddawna zeszłych ze świata, ale żeby albo sam do siebie mówił, albo z żyjącemi osobami rozmawiał, coby mu podało sposobność mówienia o wypadkach, których sam był świadkiem, lub do których głównie należał. »To mnie, powiada w liście do brata, zastanowiło, tym bardziej że nie mogłem dotknąć największych w naszej Rzeczypospolitej poruszeń, dla tego że są późniejsze od czasu tych rozmawiających osób. Ale zamyślając o tem dziele, miałem to właśnie na baczeniu, żebym kogo nie obraził, i dla tego nie pozwoliłem sobie schodzić aż do naszych czasów. Teraz, równie tego unikając, wprowadzę siebie samego z tobą rozmawiającego.

  1. Ad Quintum, III, 5.