Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/685

Wystąpił problem z korektą tej strony.



O PRAWACH.

XIĘGA TRZECIA.

I. Marek. Postępować tedy będę, jak zacząłem, siady tego boskiego człowieka, którego, uniesiony podziwieniem, częściej może niżeli potrzeba chwalę. — Attykus. O Platonie zapewne mówisz. — Marek. O nim samym, Attyku, — Attykus. Nie możesz go ani zbyt wiele ani zbyt często chwalić; bo mi nawet spółbracia, którzy nikogo, jedno swego mistrza chwalą, pozwolenie dają kochać do woli Platona. Marek, bardzo dobrze z ich strony. Coż bowiem godniejszego twego delikatnego smaku, co tobie przyzwoitszego? który w mowach i postępkach połączyłeś, co bardzo trudno, polor z powagą. — Attykus. Cieszę się żem ci przerwał, ponieważ wydałeś o mnie tak piękne świadectwo; ale postępuj dalej, jak zacząłeś. — Marek. Zacznijmy więc od pochwał prawa, które mu się słusznie i sprawiedliwie należą. — Attykus. Bardzo dobrze; tak właśnie jak pochwaliłeś prawa
Marek. Widzicie naprzód jaka jest władza urzędnika: przewodniczy, przepisuje co sprawiedliwe, użyteczne, z prawem zgodne. Prawa rozkazują urzędnikom, jak urzędnicy ludowi, i prawdziwie powiedzieć można, że urzędnik jest prawem mówiącem, a prawo niemym urzędnikiem. Nic zgoła me jest tak z prawem przyrodzonem zgodnego (a gdy to mówię, chcę żeby przez to rozumiano prawo i nic innego), jak władza, bez której ani żadna rodzina, ani żadne państwo, ani żaden naród,