Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/115

Ta strona została przepisana.

Obywatele. Straszne nas rzeczy dochodzą.
Pierwszy obywatel. Co do mnie,
Kiedy mówiłem: wygnać go, mówiłem
Także, że szkodaby go było wygnać.
Drugi obywatel. I ja także.

Trzeci obywatel. I ja także, i prawdę mówiąc, wielu z nas tak samo mówiło. Cokolwiek zrobiliśmy, zrobiliśmy w najlepszej myśli; i chociażeśmy dobrowolnie zgodzili się, żeby go wygnać, stało się to jednak mimo woli naszej.

Kominiusz. Poczciwe dusze z was!
Meneniusz.Nawarzyliście
Kwaśnego piwa, wypijcież je teraz.
Udamyż się na Kapitol?
Kominiusz.A jakże;
Tam przedewszystkiem.

(Wychodzą: Kominiusz i Meneniusz).

SycyniuszWracajcie do domów,
Nie przypuszczajcie obawy: to klika;
Oniby radzi, żeby było prawdą
To, co na pozór tak ich trwoży! Idźcie,
Idźcie do domów i nie okazujcie
Najmniejszej trwogi.

Pierwszy obywatel. Niech się bogowie nad nami zmiłują! Chodźcie bracia, wracajmy do domów. Ja zawsze mówiłem, żeśmy nie mieli racyi go wypędzać.
Drugi obywatel. Wszyscyśmy to mówili. Cóż robić! wracajmy do domów.

(Wychodzą obywatele).

Brutus Nie podobają mi się te nowiny.
Sycyniusz. I mnie tak samo.
Brutus.Idźmy na Kapitol.
Chętniebym oddał połowę fortuny,
Żeby to było bajką.
Sycyniusz.Idźmy, idźmy.

(Wychodzą).