Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/135

Ta strona została przepisana.

Pierwszy senator. Oto zbawczyni nasza, życie Rzymu!
Zwołajcie wszystkie cechy, chwalcie bogi,
Rozpalcie ognie tryumfalne, sypcie
Kwiaty pod nogi tych niewiast, zagłuszcie
Ów okrzyk, który Marcyusza wywołał,
W niebo bijącym okrzykiem wdzięczności,
Należnym jego matce! Krzyczcie: cześć wam,
Cześć wam, niewiasty! cześć wam!
Wszyscy.Cześć wam, cześć wam,
Niewiasty! Cześć wam!

(Odgłos trąb i kotłów).
(Wszyscy wychodzą).
SCENA PIĄTA.
Ancyum. Plac publiczny.
TULLUS AUFlDYUSZ wchodzi z orszakiem swoim.

Aufidyusz. Oznajmcie panom rady, że tu jestem,
Wręczcie im ten list, gdy go przeczytają,
Niech się zgromadzą na rynku, ażebym
Tak im, jak gminom dowodnie wykazał
Zawartą w liście tym prawdę. Oskarżam
Tego zmiennika, który się nie wahał
Wnijść w bramy miasta i zamierza stanąć
Przed ludem, tusząc, że się wnet oczyści
Zręcznem do niego przemówieniem Spieszcie.

(Orszak odchodzi).
(Wchodzi trzech czy czterech sprzysiężonych stronników Aufidyusza).

Witam was!
Pierwszy sprzysiężony. Cóż się dzieje z naszym wodzem?
Aufidyusz. To, co z człowiekiem otrutym przez własny
Czyn miłosierdzia i zamordowanym
Przez własną litość.
Drugi sprzysiężony. Szlachetny Tullusie,
Jeżeli jeszcze trwasz w owym zamiarze,
W którym naszego poparcia żądałeś,