Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/136

Ta strona została przepisana.

Gotowiśmy cię dziś jeszcze uwolnić
Od grożącego ci niebezpieczeństwa.
Aufidyusz. Nie mogę jeszcze nic wyrzec stanowczo,
Trzeba nam zbadać wprzód usposobienie
Ludu.
Trzeci sprzysiężony. Lud będzie wahał się bez końca,
Póki będziecie stać naprzeciw siebie,
Ale upadek jednego uczyni
Wnet spadkobiercą jego względów tego,
Co pozostanie przy życiu.
Aufidyusz.Wiem o tem;
I mam też na czem ugruntować powód
Mego zamachu. Wyniosłem go, dałem
Honor mój w zakład za jego rzetelność,
A on wyniósłszy się z mej łaski, polał
Rosą pochlebstwa nowe swoje pole;
Odwiódł odemnie przyjaciół i ugiął
K’temu swój umysł, znany dotąd zawsze
Z samowolności, z szorstkości i dumy.
Trzeci przysiężony. Wyniosłość, z jaką starał się był w Rzymie
O konsulostwo, którego też za to
Nie dostał...
Aufidyusz. Właśnie o tem chciałem mówić:
Wygnany za to, przyszedł do mnie; poddał
Pod mój miecz gardło. Przyjąłem go mile;
Zrobiłem go mym towarzyszem broni;
Wszelkim życzeniom jego dogodziłem;
Co więcej, dałem mu wybrać w szeregach
Mojego wojska najdzielniejszych ludzi,
Z któremiby swe plany uskutecznił.
Sam osobiście podjąłem się służyć
Jego widokom; byłem mu pomocą
Do żniwa chwały, którą on wyłącznie
Sobie przywłaszczył; znajdowałem nawet
Jakowąś chlubę w wyrządzaniu sobie
Tej krzywdy: ażem się wydał nareszcie
Służalcem jego, nie współtowarzyszem,
Ażem się przezeń ujrzał traktowanym
Jak prosty żołdak.