Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/169

Ta strona została przepisana.
161
AKT DRUGI. SCENA PIERWSZA.

Cynna. O! nie inaczej!
Metellus. Starajmy się go pozyskać, koniecznie,
Bo jego srebrny włos kupi nam dobrą
Opinię świata i pochwalne głosy.
Jego to zdanie, powiedzą, wpływ miało
Na nasz postępek, wiodło nasze dłonie,
I nasza młodość, nasza szorstkość zniknie
Pod płaszczem jego powagi.
Brutus. Nie mówmy o nim, bądźmy mu życzliwi,
Ale nic więcej. Nigdy się on nie wda
W sprawę przez kogo innego zaczętą.
Kasyusz. Obejdźmy się więc bez niego.
Kaska. W istocie,
Nie jest to człowiek dla nas.
Decyusz. Samże ma tylko Cezar paść ofiarą?
Kasyusz. Słusznie rzuciłeś tę kwestyę, Deeyusza,
Ja mniemam, żeby niestosownem było,
Gdyby Antoniusz, którego tak bardzo
Cezar miłuje, miał Cezara przeżyć.
Zawiłąbyśmy z nim mieli przeprawę.
Ma on, jak wiecie, takie środki w ręku,
Że, gdyby użył ich, mógłby nam wszystkim
Bardzo zaszkodzić, dla zapobieżenia
Czemu, niech będzie zgładzon wraz z Cezarem.
Brutus. Za krwawymby to było czynem, bracie,
Obrzynać członki po ucięciu głowy,
Trąciłoby to gniewem i zawiścią.
Antoniusz bowiem jest poprostu tylko
Członkiem Cezara. O! Kasyuszu, bądźmy
Ofiarnikami, a nie rzeźnikami.
Powstajem przeciw duchowi Cezara,
A duch krwi nie ma. O! gdybyśmy mogli
Ugodzić w jego duch, nie szkodząc ciału!
Ale niestety, krew Cezara musi
Popłynąć! Skoro więc mamy go zabić,
O! przyjaciele, zabijmyż go śmiało,
Ale bez gniewu, poświęćmy go jako
Żertwę dla bogów, ale nie ćwiertujmy
Jako odprawę dla psów. Niechaj nasze
Serca tem będą względem rąk, czem owi