Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/193

Ta strona została przepisana.
185
AKT TRZECI. SCENA DRUGA.

Ci zaś, co wolą posłuchać Kasyusza,
Niech pójdą za nim. Śmierć Cezara będzie
Wszem w obec zaraz usprawiedliwioną.
Pierwszy obywatel. Ja chcę Brutusa słyszeć.
Drugi obywatel. Ja Kasyusza:
Niechaj oddzielnie mówią, mniejsza o to,
My ich powody porównamy potem.

(Kasyusz odchodzi z pewną liczbą mieszczan, Brutus wstępuje na rostrum).

Trzeci obywatel. Szlachetny Brutus wstąpił na mównicę.
Słuchajmy!
Brutus. Bądźcie cierpliwi do końca.

Rzymianie! współobywatele i łaskawcy moi! Posłuchajcie mnie przez życzliwość dla mnie i uciszcie się, abyście mnie mogli usłyszeć. Zawierzcie mi na uczciwość moją i miejcie wzgląd na moją uczciwość, abyście mi mogli zawierzyć. Sądźcie mnie w swojej mądrości i zbierzcie zmysły wasze, abyście mnie lepiej mogli osądzić. Jeżeli się w tem zgromadzeniu znajduje serdeczny jaki przyjaciel Cezara, niech wie, że Brutus nie mniej od niego Cezara miłował. Jeżeli się zaś ten przyjaciel spyta, dlaczego Brutus podniósł na Cezara rękę, oto moja odpowiedź: nie przeto, żem mniej Cezara kochał, ale żem bardziej kochał Rzym. Woleliżbyście widzieć Cezara przy życiu, a sami żyć jak niewolnicy, niż widzieć Cezara zmarłym, a sami żyć wolnymi? O ile mnie Cezar kochał, o tyle opłakuję go; o ile los mu sprzyjał, o tyle się cieszę z tego; o ile był walecznym, o tyle czczę go; o ile był dumnym, o tyle nie miałem dlań litości. Tak więc ma łzy za miłość; radość za szczęście; cześć za waleczność; a śmierć za dumę. Jest-li tu kto tak podły, iżby chciał być służalcem? Niech się odezwie; bo zaiste, obraziłem go. Jest-li tu kto tak nędzny, iżby nie chciał być Rzymianinem? Niech się odezwie; bo zaiste, obraziłem go. Jest-li tu kto tak nikczemny, iżby ojczyzny swej nie kochał? Niech się odezwie; bo zaiste, obraziłem go. Zatrzymuję się i czekam na odpowiedź.
Obywatele (jednogłośnie). Nikt z nas, Brutusie, nikt z nas!