Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/194

Ta strona została przepisana.
186
JULIUSZ CEZAR.

Brutus. Nikogo wiec z was nie obraziłem? Nie. postąpiłem sobie z Cezarem inaczej, jak wybyśeie sobie z Brutusem postąpili. Śmierć jego zapisaną jest w Kapitolu: nie ujęto mu chwały, na którą zasłużył, ani powiększono win jego, za które śmierć poniósł.

(Antoniusz wchodzi z orszakiem niosiącym ciało Cezara).

Oto się zbliża jego ciało pod żałobnym konwojem Marka Antoniusza, który aczkolwiek nie miał w jego śmierci udziału, otrzyma jednak udział w korzyściach z tej śmierci, to jest miejsce w rzeczypospolitej. A komuż z was ono zagrodzone? Kończę oświadczeniem, że ten sam sztylet, którym dla dobra Rzymu zabiłem najlepszego mego przyjaciela, zachowuję i dla siebie na przypadek, jeżeli się mojej ojczyźnie podoba zażądać śmierci mojej.
Obywatele. Żyj, żyj Brutusie, żyj!
Pierwszy obywatel. Odprowadźmy go w tryumfie do domu.
Drugi obywatel. I postawmy mu posąg obok przodków.

Trzeci obywatel. Niech będzie drugim Cezarem.
Czwarty obywatel Ukoronujmy lepszą część Cezara
W jego osobie.
Pierwszy obywatel. Wznieśmy go na rękach
I z oklaskami zanieśmy do domu.
Brutus. Ziomkowie moi!
Drugi obywatel. Cicho! Brutus mówi.
Pierwszy obywatel. Milczenie!
Brutus. Drodzy ziomkowie, pozwólcie mi, proszę,
Odejść samemu, i przez miłość dla mnie
Zostańcie tutaj z Markiem Antoniuszem:
Uczcijcie zwłoki Cezara, uczcijcie
Mowę ku jego chwale zmierzającą,
Którą Antoniusz ma tu mieć niebawem
W skutku naszego pozwolenia. Niechaj
Prócz mnie jednego, nikt stąd nie odejdzie
Przed wysłuchaniem mowy Antoniusza.

(Wychodzi).

Pierwszy obywatel. Zgoda! Słuchajmy Marka Antoniusza.