Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/195

Ta strona została przepisana.
187
AKT TRZECI. SCENA DRUGA.

Trzeci obywatel. Będziem go słuchać; niech zajmie mównicę.
Wstąp na mównicę, zacny Antoniuszu!
Antoniusz. Z łaski Brutusa winienem wam wdzięczność.
Czwarty obywatel. Cóż on tam mówi o Brutusie?
Trzeci obywatel. Mówi,
Że nam z Brutusa łaski winien wdzięczność.
Czwarty obywatel. Otby Brutusa lepiej nie zaczepiał.
Pierwszy obywatel. Cezar był tyran,
Trzeci obywatel. Rzecz jasna jak słońce:
Szczęście, że z niego Rzym jest oczyszczony.
Drugi obywatel. Cicho! Słuchajmy, co powie Antoniusz.
Antoniusz. Mili Rzymianie!
Obywatel. Cicho! już zaczyna.
Antoniusz. Rzymianie, bracia, rodacy, użyczcie
Ucha mym słowom. Nie przychodzę tutaj
Chwalić Cezara, przychodzę mu tylko
Oddać ostatnią pośmiertną przysługę.
Złe czyny ludzi żyją po ich śmierci,
Dobre, bywają częstokroć grzebane
Z ich popiołami. Tak się ma z Cezarem:
Szlachetny Brutus mówił wam, że Cezar
Był chciwym władzy: jeżeli to prawda,
Była to ciężka wina z jego strony,
I on też ciężko ją odpokutował.
Za pozwoleniem Brutusa i innych,
(Bo Brutus jest mąż ze wszech miar szanowny,
I tamci wszyscy są szanowni ludzie)
Przyszedłem tu mieć pogrzebową mowę
Na cześć Cezara. Był on przyjacielem
Moim, rzetelnym, dobrym, sprawiedliwym;
Lecz Brutus mówi, że on był ambitnym,
A Brutus jest mąż ze wszech miar szanowny.
On mnogich jeńców sprowadził do Rzymu,
Których wykupem wzmógł się skarb publiczny:
Toż to był dowód ambicyi Cezara?
Kiedy ubogi jęczał, płakał Cezar,
Ambicya z twardszego kruszczu; jednakże
Brutus powiada, że on był ambitnym,