Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/242

Ta strona została przepisana.
234
ANTONIUSZ I KLEOPATRA.

są sroższe nawałnice, niźli te, o których nam mówią kalendarze. To nie udanie! Jeśliby tak być miało, to władzą wywoływania deszczów sprostała Jowiszowi.
Antoniusz. Czemuż ją napotkałem na drodze żywota! Enobarbus. Nie żałuj tego! To cud jedyny, który napotkałeś w ciągu twych wędrówek.
Antoniusz. Fulwia zmarła.
Enobarbus. Co panie?
Antoniusz. Fulwia zmarła.
Enobarbus. Fulwia?
Antoniusz. Zmarła.
Enobarbus. To złóż bogom dziękczynną ofiarę. Skoro nieba wyrwą żonę z objęć męża, to by pocieszyć ukazują krawców, co znaczy: zużyta suknia spadła ci z grzbietu, uszyj sobie nową. Gdyby drugich niewiast, prócz Fulwii nie było na świecie, to byłby to zaprawdę cios, opłakania godzien; tu, to żal z pociechą ręka w rękę idzie. Na opłakanie tej straty znajdziesz łzy w cebuli.
Antoniusz. Fulwia czynami swymi wywołała burze, które mej obecności żądają bezzwłocznie.
Enobarbus. Jakżesz załagodzisz te, któreś tu wywołał? Kleopatra bez ciebie obejść się nie może.

Antoniusz. Dość płochych rozmów. Idź oznajmić wodzom
Zamiary nasze. Ja zaś Kleopatrze
Wyjaśnię sam konieczność tej podróży,
I serce jej przychylę, bo nie tylko
Śmierć nagła Fulwii i ważniejsze względy
Wzywają nas do Rzymu, lecz usilne
Spólników naszych i przyjaciół listy
Ku temu dążą. Sekstus, syn Pompeja,
Wszczął bój z Cezarem, już wyłącznie rządzi
Na oceanie, a nasz lud niewdzięczny,
(Co zasłużonym winną cześć przywraca,
Gdy służyć mu przestaną) wskrzesza ojca
Potęgę, wielkość i godności wszelkie,
W żyjącym synu, który krwią, nazwiskiem,
Wybitniej jeszcze męstwem się odznacza
I w sławę wzrasta. Te przymioty z czasem