Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/243

Ta strona została przepisana.
235
AKT PIERWSZY. SCENA TRZECIA.

Groźnymi stać się mogą. Są to kiełki
Jak włos rumaka, już mające życie,
Nim węża jad mieć będą. Naszą wolę
Setnikom odnieś, powiedz, że dziś jeszcze
Chcę stąd odpłynąć.
Enoharhus. Rozkaz twój obwieszczę.

(Wychodzą).
SCENA TRZECIA.
KLEOPATRA, CHARMION, IRAS i ALEKSAS.

Kleopatra. Gdzież on jest?
Charmion. Jeszczem spotkać go nie mogła.
Kleopatra. Idź zobacz gdzie jest, z kim i co porabia,
Lecz nie mów nic od kogo. — Jeśli smutny,
Gotowani tańczyć, jeśli przy zabawie,
Poprosisz o lekarza, idź, i wracaj.

(Aleksas wychodzi).

Charmion. Jeżeli pani lubym jest, ja myślę
Że nie tą drogą zmusić go potrafi
Do wzajemności.
Kleopatra. Cóż byś ty czyniła?
Charmion. Schlebiałabym we wszystkiem, bez oporu.
Kleopatra. Szalona jesteś, wnet by mię porzucił.
Charmion. Wciąż mu przymawiasz, drażnisz bez potrzeby,
Do czasu znosim to, co nas uciska.

(Antoniusz wchodzi).

Patrz, oto wchodzi.
Kleopatra. Słabam i stęskniona.
Antoniusz. Z boleścią wielką jej wynurzyć muszę —
Kleopatra. Odprowadź mię stąd, Charmion, bo upadnę,
To trwać nie może, żadna pierś niewieścia
Nie zniesie tylu cierpień.
Antoniusz. Racz łaskawie —
Kleopatra. Ach, oddal się cokolwiek.
Antoniusz. Nie rozumiem.
Kleopatra. Ja z oczu twych zgaduję wieść radosną.
Co pisze ci małżonka? — Możesz jechać,