Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/252

Ta strona została przepisana.
244
ANTONIUSZ I KLEOPATRA.

Menekrat. My, bezwiedni,
Gdy własnej zguby pragniem, ich wszechwiedza
Odtrąca chęć szkodliwą, tak zyskujem
Na niespełnionych modłach.
Pompejusz. Ja zwyciężę.
Lud kocha mnie, ocean drży przedemną,
Potęga moja wzrasta, mam nadzieję,
Że dojdzie pełni. Marek zaś Antoniusz
Na godach przy kochance, ani myśli
Bić się za morzem. Cezar skarb ładuje
A serca traci. Lepid im pochlebia,
Ci mu nawzajem, lecz nie cierpi obu,
I obaj go nie cierpią.
Menas. Już z Cezarem
Wyruszył w pole, siły ma przeważne.
Pompejusz. Skądże to wiesz? to kłamstwo.
Menas. Od Sylwiusza.
Pompejusz. On marzy; wiem, że w Rzymie bawią społem,
Czekając Antoniusza. Bóg miłości
Niech zetrze zmarszczki warg twych, Kleopatro!
Urokiem żądzy wdzięki twe podniesie,
Szaleńca zaklnie w ciągłych uczt odmęcie,
Przytępi mózg pijaństwem, sto kucharzy
Epikurejskich, niech mu smak zaostrzą,
Aż sen i jadło w nim stłumiwszy męstwo,
W głąb Lety go. zanurzą. — Cóż, Waryuszu?
Waryusz (wchodząc). Wiadomość niewątpliwą ci przynoszę:
Antoniusz w lada chwili ma zawinąć
Do Rzymu. Odkąd Nilu brzeg porzucił,
Miał czas na przejazd.
Pompejusz. Chetniejbym dał ucho
Mniej ważnej wieści. — Menas, czy podobna,
By ten lubieżnik przywdział hełm i zbroję
Dla tak podrzędnej wojny? Jako żołnierz
Dwa razy wart ich obu. Lecz tem wyżej
Nasz mir podniesiem, że z podniety naszej
Od Kleopatry łona się odrywa
Niesyty jej kochanek.
Menas. Ja nie wierzę,
By Cezar mógł iść w parze z Antoniuszem,