Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/272

Ta strona została przepisana.
264
ANTONIUSZ I KLEOPATRA.

Drugi sługa. Lepidus zarumienił się silnie.
Pierwszy sługa. Skoro posłyszy, że jeden drażni drugiego językiem, wnet woła: „dość tego1“ i zniewala ich do zgody, a siebie do picia.
Trzeci sługa. W mózgu swoim tem sroższą wywołując wojnę.
Drugi sługa. Takie są następstwa spółki z mocarzami świata; jednoby mi było piastować w ręku bezużyteczną trzcinę, jak berdysz, którego ręka moja nie w stanie byłaby dźwignąć.
Pierwszy sługa. Być powołanym na wielką widownię, a niedostrzeżony w niej gościć, to na jedno wyniesie, co w twarzy dziury mieć miasto oczu. To szpeci wielu.

(Przegrywka. Wchodzą Cezar, Antoniusz, Pompejusz, Lepid, Agrypa, Mecenas, Enobarbus, Menas i inni wodzowie).

Antoniusz (do cezara). To ich obyczaj. Mierzą nurt Nilowy
Kreskami wzdłuż piramid, tej wskazówki
Wysokość lub głębokość, im zwiastuje
Urodzaj lub drożyznę. lin Nil wyższy,
Tem lepsze plony, gdy opadnie, rolnik
Na bruzdę szlamu ziarno swe zasiewa,
I wnet ma żniwo.
Lepid. Macie tam szczególne
Gadziny.
Antoniusz. I zjadliwe.

Lepid. Wasz wąż Egipski, równie jak i krokodyl, rodzą się z mułu Nilowego, ogrzanego promieniami słońca.
Antoniusz. Tak jest.
Pompejusz. Siądźmy! Podajcie w ina! Lepida zdrowie!
Lepid. Chociaż czuję się słabym, dotrzymam wam czoła.
Enobarbus. Póki sen cię nie zmorzy.
Lepid. Te Ptolomeja piramidy, jak słyszałem, mają być wspaniałe budowy.

Menas (na stronie). Jedno słowo,
Pompeju.
Pompejusz (podobnież). Mów do ucha, cóż takiego?