Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/282

Ta strona została przepisana.
274
ANTONIUSZ I KLEOPATRA.

Podobnych krzywd. — lecz wznawia bój z Pompejem
Testament pisze, czyta go przed ludem:
O mnie słów skąpi. Gdy konieczność każe
Należną czcią mi płacić, z chłodnym wstrętem
Przytłumia głos i lichą stopą mierzy.
Z najlepszej sposobności nie — korzysta,.
Lub chwali mię przez zęby.
Oktawia. O mój mężu!
Wszystkiemu nie wierz lub, gdy wątpić trudno
Nie tłómacz na złe. Jeśli to zerwanie
Nastąpić musi, jakiż los mię czeka,
Modlącą się co dzień za obie strony:
Bogowie będą szydzić z mej modlitwy,
Gdy powiem: „Zbawcie męża i obrońcę“!
A zniszczę ją, wołając równie głośno:
„I brata zbawcie11! Brat czy mąż wygrywa,
Z modlitwą wraz przepadam bez ratunku
Pomiędzy tym i tamtym.
Antoniusz. Lecz, Oktawio,
Najszczersza miłość temu się należy,
Kto ją najwyżej ceni. Z mym honorem
Ja życie stracę! Lepiej nie mieć męża,
Niż mieć go tak starganym. Skoro żądasz,
Stań między nami. Przez ten czas, Oktawio,
Gotując się. do walki, może wstrzymam
Wyzwanie twego brata. Spiesz do Rzymu:
Tak ziszczą się twe chęci.
Oktawia. Dzięki tobie.
Niech boska wszechmoc wątłą mię, uczyni
Rozjemcą waszym! On walczący z tobą,
To jakby świat się rozpadł; krocie trupów
Szczeliny nie zapełnią.
Antoniusz. Skoro wątku
Tej kłótni dojdziesz, zwróć twój gniew na sprawce
Gdyż naszych win tak zrównać nie podobna,
Byś równo nam sprzyjała. Do podróży
Przybocznych wybierz; nim na okręt wsiądziesz,
Cobądź zapragniesz, natychmiast mieć będziesz.

(Wychodzą).