Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/295

Ta strona została przepisana.
287
AKT TRZECI. SCENA JEDENASTA.



SCENA JEDENASTA.
W Aleksandryi. Pokój w pałacu.
KLEOPATRA, ENOBARBUS, CHARMION i IRAS.

Kleopatra. Co mamy począć?
Enobarbus. Dumać i umierać.
Kleopatra. Kto w tem winniejszy?
Enobarbus. Że się nie chcę spierać,
Więc on, Antoniusz, bo w nim żądza wściekła
Przemogła rozum. Czemu, gdyś uciekła
Z tej wielkiej walki, gdy się dwa zastępy
Straszyły wzajem jak zażarte sępy,
Zbiegł za twym śladem? Czy nie była świętsza
Powinność wodza nad zachcianki wnętrza;
I to w tej chwili, gdy się świat ze światem
O niego ścierał. To sromotą zatem
Niemniej jak zgubą, czepiać się twej flagi
W obliczu całej floty.
Kleopatra. O! zniewagi!

(Antoniusz wchodzi z Eufroniuszem).

Antoniusz. Czy taką dał odpowiedź?
Eufroniusz. Taką, panie.
Antoniusz. Jej samej względy, nam śmierć lub wygnanie.
Eufroniusz. Lub to lub tamto.
Antoniusz. Sprawę zdać jej trzeba. —
Przed niedorostkiem rzuć tę siwą głowę,
On za to zgórą chęci twe wypełni
Państwami Wschodu.
Kleopatra. Co, tę głowę twoją?
Antoniusz. Wróć do Cezara. Powiedz, że go zdobi
Młodzieńcza róża, której woń zwiastuje
Najrzadsze cnoty: skarb, legiony, statki,
To wszystko tchórz mieć może: a wodzowie
Bić się tak dobrze pod chłopięcia znakiem,
Jak pod Cezara: zatem go wyzywam,
Złożywszy pychę tych korzyści świetnych,
By zmierzył się z upadłym Antoniuszem;
Miecz z mieczem, oko w oko. Chodź, napiszę.

(Antoniusz wychodzi z Eufroniuszem.).