Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/296

Ta strona została przepisana.
288
ANTONIUSZ I KLEOPATRA.

Enobarbus. Tak, bardzo — wierze, iż zwycięzca możny
Wda się z szermierzem, jak ów drab narożny
Z podobnym sobie. — Snać rozsądek ludzi
Z ich szczęściem złączon; mózg niedola studzi,
A blask zewnętrzny zwykł za sobą gubić
Wewnętrzną godność. Jakże mógł się chlubić,
By Cezar nadmiar swej potęgi raczył
Zlać z jego próżnią! — Wielki duch się spaczył
W tej wielkiej klęsce.
Służący (wchodziło). Od Cezara goniec.
Kleopatra. Bez prośby wstępnej? — To wielkości koniec.
Przed zwiędłą różą ten dziś węchu skąpi,
Co klęczał przed jej pączkiem. — Niech przystąpi.
Enolbarbus (na stronie). Uczciwość moja ze mną spór wytacza.
Bo wierność dla szaleńców przeistacza
W szaleństwo naszą wiarę, choć kto wiernie
Uprawia rolę, gdzie mu płacą ciernie.
Krajowi służąc po zdarzonej klęsce,
Zwycięzcom jego staje za zwycięzcę,
I w dziejach się uwiecznia.

(Tyreusz wchodzi).

Kleopatra. Cezar żąda?
Tyreusz. Z osobna powiem.
Kleopatra. Dwór na cię spogląda,.
Mów śmiało.
Tyreusz. Czy przed Antoniusza dworem?
Enobarbus. On tylu ma przyjaciół i z honorem,
Co Cezar szpiegów. Jeśli pan twój skłonny,
Wódz pójdzie doń z ochotą i bezbronny,
My zaś gotowi, taka w nas ofiara,
Pójść za nim wszędzie, choćby do Cezara.
Tyreusz. Czy tak? — Więc, pani, Cezar cię zaklina,
Byś na to jedno miała dziś baczenie,
Iż Cezar jest Cezarem.
Kleopatra. To rzecz jawna.
Tyreusz. On wie, żeś z Antoniuszem nie miłością
Związana, lecz bojaźnią.
Kleopatra. O!