Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/304

Ta strona została przepisana.
296
ANTONIUSZ I KLEOPATRA.

Najlepszą mam otuchę. Gdzie was wiodę,
Zwycięstwo znajdziem, dzielnych serc nagrodę,
Nie śmierć i sławę. Już wieczerza płonie;
Do stołu! troski wina zdrój pochłonie.

(Wychodzą).
SCENA TRZECIA.
Aleksandrya. — Plac przedpałacowy. Wchodzą dwaj żołnierze.

Pierwszy żołnierz. Dobranoc towarzyszu, jutro dzień stanowczy.
Drugi żołnierz. Rozstrzygnie losy wojny. Bądź mi zdrowym. Czyś żadnej dziś dziwnej w mieście nie posłyszał wieści?
Pierwszy żołnierz. Żadnej — alboż jest jaka?
Drugi żołnierz. Krąży błaha pogłoska. Dobranoc.
Pierwszy żołnierz. Żegnam cię.

(Wchodzi dwóch żołnierzy).

Drugi żołnierz. Żołnierze, czuwajcie bacznie.
Trzeci żołnierz. Wy również. Dobranoc.

(Pierwsi żołnierze stają na straży)

Czwarty żołnierz. Tu nasz posterunek (stają na straży). Jeśli powiedzie się flocie naszej jutro, to i lądowe wojsko potężnie się stawi.
Trzeci żołnierz. Dzielny duch je ożywia.

(Słychać muzykę pod sceną).

Czwarty żołnierz. Cicho! — Co to za odgłos?
Pierwszy żołnierz. Cicho! — słuchajmy!
Drugi żołnierz. Słuchajmy!
Pierwszy żołnierz. Jakieś dźwięki powietrzne.
Trzeci żołnierz. Nie, płyną z pod ziemi.
Czwrarty żołnierz. Wszak to szczęśliwa wróżba?
Trzeci żołnierz. Przeciwnie.
Pierwszy żołnierz. Ależ cicho towarzysze! Co to ma się znaczyć?
Drugi żołnierz. To Herkules, którego tak wielce miłował Antoniusz, opuszcza go.