Dzień powszechnej zgody
Już bliski: po zwycięstwie niech narody
Oliwny szczep ocieni.
Posłaniec (wchodząc). Naczelniku,
Antoniusz w polu.
Cezar. Idź, niech w przednim szyku
Ci wszyscy staną, którzy go zdradzili,
Tak sam na sobie pierwszy cios wysili.
Enobarbus. Aleksas też był zdrajcą, bo wysłany
Przez niego do Judei, chciał Heroda
Nakłonić, by się zaparł Antoniusza
I złączył się z Cezarem: za nagrodę,
Ten kazał go powiesić. Kanidyusza,
Ze zgrają zbiegów płaci, lecz zaprzańcom
Nie daje wiary. Taki los mię czeka.
O, źlem postąpił; czuję, że już nigdy
Nie będę wesół.
Żołnierz (od cezara, wchodząc). Wódz twój, Domicyuszu,
Odsyła ci twe skarby, podwojone
Szczodrością jego własną: w tym namiocie.
Przybyły goniec z mułów je zdejmuje.
Enobarbus. Weź sobie wszystko.
Żołnierz. Czy żartujesz ze mnie?
Naprawdę mówię; staraj się posłańca
Bezpiecznie stąd odprawić; sam nie mogę,
Bo służbę mam w obozie. Twój naczelnik
Jowiszem zawsze.
Enobarbus. A jam jest złoczyńcą,
I musze sam to przyznać. Antoniuszu,
Kopalnio łaski, jakżebyś zawdzięczył
Za wierną służbę, kiedy za łotrostwo
Tak hojnie płacisz! Serce krwią nabiega:
Jeśli go żal nie skruszy, prędszy środek
Dopełni kary, lecz i żal wystarczy.
Ja z tobą walczyć? — Nie, by skryć tę nędzę,
W najlichszym rowie dni ostatnie spędzę.