Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/308

Ta strona została przepisana.
300
ANTONIUSZ I KLEOPATRA.

Dzień powszechnej zgody
Już bliski: po zwycięstwie niech narody
Oliwny szczep ocieni.
Posłaniec (wchodząc). Naczelniku,
Antoniusz w polu.
Cezar. Idź, niech w przednim szyku
Ci wszyscy staną, którzy go zdradzili,
Tak sam na sobie pierwszy cios wysili.

(Cezar wchodzi z wodzami).

Enobarbus. Aleksas też był zdrajcą, bo wysłany
Przez niego do Judei, chciał Heroda
Nakłonić, by się zaparł Antoniusza
I złączył się z Cezarem: za nagrodę,
Ten kazał go powiesić. Kanidyusza,
Ze zgrają zbiegów płaci, lecz zaprzańcom
Nie daje wiary. Taki los mię czeka.
O, źlem postąpił; czuję, że już nigdy
Nie będę wesół.
Żołnierz (od cezara, wchodząc). Wódz twój, Domicyuszu,
Odsyła ci twe skarby, podwojone
Szczodrością jego własną: w tym namiocie.
Przybyły goniec z mułów je zdejmuje.
Enobarbus. Weź sobie wszystko.
Żołnierz. Czy żartujesz ze mnie?
Naprawdę mówię; staraj się posłańca
Bezpiecznie stąd odprawić; sam nie mogę,
Bo służbę mam w obozie. Twój naczelnik
Jowiszem zawsze.
Enobarbus. A jam jest złoczyńcą,
I musze sam to przyznać. Antoniuszu,
Kopalnio łaski, jakżebyś zawdzięczył
Za wierną służbę, kiedy za łotrostwo
Tak hojnie płacisz! Serce krwią nabiega:
Jeśli go żal nie skruszy, prędszy środek
Dopełni kary, lecz i żal wystarczy.
Ja z tobą walczyć? — Nie, by skryć tę nędzę,
W najlichszym rowie dni ostatnie spędzę.

(Wychodzi).