Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/315

Ta strona została przepisana.
307
AKT CZWARTY. SCENA JEDENASTA.

Charmion. Do grobowca!
Tam się zamknąwszy, powiedz żeś umarła,
Duch z ciałem się rozłącza mniej boleśnie,
Niż on z wielkością.
Kleopatra. Do grobowca zatem.
Mardyanie, powiedz mu, żem się zabiła,
Żem go nazwała w mem ostatniem tchnieniu,
I rozczul go do łez, jeżeli możesz.
Idź, powiesz mi jak przyjął tę nowinę. —
My do grobowca! Skruszę go łub zginę.

(Wychodzą).
SCENA DWUNASTA.
Tamże. Inny pokój.
ANTONIUSZ i EROS.

Antoniusz. Czy ty mię widzisz jeszcze?
Eros. Tak jest, panie.
Antoniusz. Czasami, widzim smoczy wzór w obłoku,
Niekiedy mgłę w postaci lw a, niedźwiedzia,
Obronne baszty na urwisku skały,
Rozpadła górę lub przylądek modry
Sadzony drzewem niby się chwiejącym
W zmyślonym wietrze. Czy widziałeś kiedy
Wieczorne te zjawiska?
Eros. Nieraz, panie.
Antoniusz. Ów rumak na błękicie, w oka mgnieniu
W tumanie się rozpływa i zaciera,
Jak woda w wodzie.
Eros. To są chmur widziadła.
Antoniusz. O mój chłopczyno, pan twój jest podobnym
Złudzenia tworem. Widzisz mię w tej chwili.
Lecz rychło stracę postać tę widomą.
Dla Kleopatry wojny te podjąłem,
Bom kochał ją, mniemając, że mię kocha;
Z tem sercem jej oddałem serc miliony
Garnące się do niego: a dziś ona,
Mój Eros, dla Cezara karty rzuca