Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/319

Ta strona została przepisana.
311
AKT CZWARTY. SCENA DWUNASTA.

Dercetas. Zgon jego
Jak życie, sługi do ucieczki zmusza.
Ten miecz, z tą wieścią, dla mnie u Cezara
Wyjedna łaskę.
Dyomed (wchodząc). Gdzie nasz wódz, Antoniusz?
Dercetas. Tu, Dyomedzie.
Dyomed. Żyje? Mów, człowieku!

(Dercetas wychodzi).

Antoniusz. Tyś jest Dyomed? Weź ten miecz, przez litość
I zadaj cios ostatni.
Dyomed. Wodzu dzielny,
Do ciebie Kleopatra mię przysyła.
Antoniusz. Przysyła, ciebie?
Dyomed. Tak jest.
Antoniusz. Skąd?
Dyomed. Z grobowca,
Gdzie się schroniła. Ma złowieszczą trwogę
O to, co się tu stało; bo poznawszy,
Żeś miłość jej znieważył podejrzeniem
Tajemnych zmów z Cezarem, i że twoja
Zawziętość nie ma granic, znać ci dała,
O swojej śmierci, lecz w obawie skutków,
Przysyła mię, bym prawdę ci powiedział,
Zapóźno może.
Antoniusz. Tak, zapóźno, patrzaj.
Racz moją straż przywołać.
Dyomed. Straż cesarza!
Gdzie straż? pan woła.

(Żołnierze wchodzą po jednemu).

Antoniusz. Do królowej zemną;
Oddajcie mi braterską tę usługę.
Pierwszy żołnierz. O biada nam, że nie przeżyłeś, panie,
Ostatnich twych żołnierzy.
Wszyscy razem. Dniu nieszczęsny!
Antoniusz. Nie, przyjaciele, nie pozwólcie losom
Z łez waszych szydzić: przyjmcie to skarcenie
Jak ja przyjmuję, karcąc je nawzajem
Pozorną wzgardą. W bitwach, mym zwyczajem,