Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/320

Ta strona została przepisana.
312
ANTONIUSZ I KLEOPATRA.

Jam was prowadził; dziś na spokój wieczny
Wy mię zanieście: wszystkim dzięk serdeczny.

(Wychodzą, niosąc Antoniusza).
SCENA TRZYNASTA.
Tamże. Grobowiec.
U góry KLEOPATRA, CHARMION i IRAS.

Kleopatra. O Charmion! już nie wyjdę z tego grobu.
Charmion. Uspokój się na chwilę.
Kleopatra. Nie, ja nie chcę.
Gotowam znieść najokropniejsze ciosy,.
Lecz gardzę łez jałmużną, żal mój srogi
Jak przedmiot jego, winien być niezmiernym. —

(U dołu, Dyomed wchodzi).

Więc umarł?
Dyomed. Żyje, chociaż śmierć już bliska.
Kleopatra. On żyje, Charmion!
Dyomed. Patrz na spód grobowca,
Tam wierni słudzy go przynoszą.

(U dołu, Antoniusz niesiony przez żołnierzy).

Kleopatra. Słońce,
Spal zmienny obszar świata! — niech ciemności
Ogarną go na wieki. Antoniuszu,
O Antoniuszu, o mój Antoniuszu!
Pomóżcie, Charmion, Iras i wy wszyscy,
Wy tam, na dole, wnieść go tu.
Antoniusz. Dwa słowa,
Nim skończę! lecz nie przez Cezara męstwo,
Antoniusz sam pokonał Antoniusza.
Kleopatra. Tak być musiało, ktoby też był godnym
Zwyciężyć ciebie; lecz to mię zabija!
Antoniusz. Rozstajem się, kochanko, choć od śmierci
Radbym wyżebrać chwilę, bym z miliona
Mych pocałunków, złożyć mógł ostatni
Na twoich wargach. —
Kleopatra. Nie śmiem, o mój luby,
(Racz słudze twej przebaczyć) zejść do ciebie,