Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/321

Ta strona została przepisana.
313
AKT CZWARTY. SCENA TRZYNASTA.

By mię wie wzięto, wśród zwycięskiej wrzawy.
Cezara wjazdu nie chcę być ozdobą,
Jeżeli węże, nóż, trucizna, mają
Jad, ostrze, żądło, ja się ich nie boje.
Małżonka twa, Oktawia, z krwią zastygłą,
Z obłudnem okiem, tego nie dostąpi,
By mogła mi urągać. — Chodź, kochanku, —
Dźwigajcie ze mną wszystkie — aż go wniesieni.
I wy, żołnierze.
Antoniusz. Spiesznie, bo umieram.
Kleopatra. To trud nie lada! — Serce tak olbrzymie!
A nasze siły smutku moc przeważa,
O, gdybym mogła mieć Junony władzę,
Piorunnem skrzydłem zdjąłby cię Merkury
I złożył wśród Olimpu. Jeszcze trochę —
Chęć płocha w szał przechodzi. — Mam cię wreszcie,

(Wciągają Antoniusza do grobowca).

Bądź pozdrowiony! skonaj tu, gdzie żyłeś,
Uściskiem cię orzeźwię, wargi moje
Do szczętu tak chcę zużyć.
Wszyscy. Widok smętny.
Antoniusz. Umieram. Kroplę wina, niech przemówię.
Kleopatra. Ja mówić będę i wyrzekać głośno,
Aż mych złorzeczeń zląkłszy się fortuna,
Swe koło skruszy.
Antoniusz. Słuchaj mię raz jeszcze.
Przyjm od Cezara honor i swobodę. —
O!
Kleopatra. To z tem nadto sprzeczne.
Antoniusz. Przy Cezarze
Prokulejus sam godzien twej ufności.
Kleopatra. Mej własnej ręce ufam i odwadze,
Nikomu więcej.
Antoniusz. Niech mój los przedśmiertny
Zbyt cię nie smuci, pociesz się wspomnieniem
Tych lat ubiegłych szczęścia i wielkości,
Gdym żył najpierwszym wśród mocarzy świata
I najwspanialszym dziś nie bez czci ginę,
Nie po tchórzowsku zdaje hełm i berło
W zwycięzcy dłoń, lecz jak Rzymianin prawy