Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/326

Ta strona została przepisana.
318
ANTONIUSZ I KLEOPATRA.

Być nie fortuną, lecz jej posługaczem,
Narzędziem jej swawoli; wszak szlachetniej
Uczynić to, co wszelki czyn dopełnia.
Przygody wiąże, zmienny los krępuje,
Usypia i odsądzą nas od mierzwy,
Karmiącaj kmiecia i Cezara.

(Wchodzą i obsadzają wejścia na zewnątrz: Prokulejus, Gains i żołnierze).

Prokulejus. Pani,
Egiptu księżno, Cezar cię pozdrawia,
Wzywając do namysłu nad prośbami
Godnemi jego względów.
Kleopatra. Twe nazwisko?
Prokulejus. Prokulej, na usługi.
Kleopatra. Sam Antoniusz
Zachęcił mię, bym ci wierzyła; wszakże
Nie bardzo dbam o wierność obcych ludzi,
Gdy zdrad już się nie lękam. Jeśli Cezar
Chce w księżnej mieć żebraczkę, to mu powiedz,
Że mój majestat, dla godności tronu,
O mniej niż o królestwo się nie schyli.
Zdobyty Egipt niech mój syn posiędzie,
To ja mu klęcząc złożę hołd dziękczynny
Za zwrot choć tej własności.
Prokulejus. Miej nadzieję,
W monarsze dłonie wpadłaś, to ci ręczę.
Dowolnie zdaj się na Cezara łaskę,
Bo tak jest szczodrą, że jej nadmiar spływa
Na wszelką nędzę. Niech mu więc odniosę
Wieść twej lenności, znajdziesz w nim zwycięzcę,
Co tem wspanialszą wesprze cię pomocą,
Im korniej przed nim klękniesz.
Kleopatra. Powiedz, proszę,
Żem jest zdobyczą jego, więc uznaję
Objętą przezeń władzę. Wciąż się wprawiam
W niezwykłą mi naukę posłuszeństwa,
I radabym go poznać.
Prokulejus. On wzajemnie,
Bo wiem, że nad twą dolą się lituje
I radby ją polepszyć.