Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/328

Ta strona została przepisana.
320
ANTONIUSZ I KLEOPATRA.

Prokulejus. Obecny Cezar wnet ci udowodni,
Że postrach twój go krzywdzi.
Dolabela (wchodząc). Prokuleju,
O twym zamachu Cezar już świadomy,
Przysyła mię po ciebie; a królowę
Pod moją straż oddaje.
Prokulejus. Dolabelo,
Spełniłem rozkaz bądźże dlań uprzejmym. —
Co tylko zlecisz mi łaskawa pani,
To mu obwieszczę.
Kleopatra. Umrzeć bym pragnęła.

(Wychodzą Prokulejus i żołnierze).

Dolabela. Wszak już słyszałaś o mnie, cesaizowo?
Kleopatra. Nie pomne wcale.
Dolabela. Jam jest Dolabela.
Kleopatra. Dziękuję. Znam czy nie znam, cóż mi z tego.
Śmiejcie się, gdy chłopcy lub dziewczęta
O swoich snach gadają.
Dolabela. Nie rozumiem.
Kleopatra. Otóż mnie śniło się, że pewien mocarz —
O, więcej takich snów, bym wyśnić mogła
Równego mu człowieka!
Dolabela. Racz łaskawie —
Kleopatra. Twarz jego słońcem, a księżycem skronie
Pod wieńcem gwiazd, złocące w swym obiegu
Ten drobny krąg, tę ziemię.
Dolabela. Chciej królowo —
Kleopatra. Nad oceanem stąpał: swem ramieniem
Ocieniał świat; głos jego brzmiał jak lutnia
Harmonii wiecznych, w mowie do przyjaciół,
Lecz gdy w natarciu rzucał krzyk zwycięski,
W grom śmierci się rozdźwięczał. W jego łasce
Nie było zimy; to jak jesień wschodnia,
Plenniejsza po zebraniu. Miłość jego,
To młody rój delfinów, pląsający
Nad modrym swym żywiołem. Miał przy sobie
Tłum królów, książąt; wyspy i mocarstwa
Perłami z rąk płynęły.
Dolabela. Kleopatro —