Kleopatra. Czy kiedy był, lub mógł być, taki człowiek,
Jak ten o którym śniłam?
Dolabela. Nie, zaiste.
Kleopatra. Ty kłamiesz, świadczę się jasnością nieba;
Lecz jeśli żył lub żyć ma ktoś podobny,
To tylko sen wymarzy: bo przyroda
W twórczości mu nie zrówna; takim tworem
Przemogłaby zmyślenie wyobraźni
I snom zadała kłamstwo.
Dolabela. Racz mię słuchać.
Nieszczęście twoje, wielkie jak ty sama,
Z godnością znosisz. Niech mój zamiar nigdy
Nie dojdzie skutku, jeślim jest nieczuły
Na boleść twoją, w sercu mem odbitą.
Kleopatra. Czy wiesz, co Cezar o mnie postanawia?
Dolabela. Choć wiem, z niechęcią spełniam to zlecenie.
Kleopatra. Ach, powiedz, proszę —
Dolabela. Żadna w tem sromota —
Kleopatra. Mam żywcem wejść do Rzymu?
Dolabela. Tak jest, pani.
Kleopatra. Już dość. — I tyś się podjął tej podłości?
Precz stąd, zuchwalcze!
Dolabela. Pani —
Kleopatra. Do mnie, siostry!
Na ustęp, oto Cezar.
Cezar. To królowa?
Dolabela. Tak jest. — Oktawiusz, twój zwycięzca.
Cezar. Powstań,
Nie klękaj, pani, proszę cię.
Kleopatra. Bogowie
Tak rozrządzili, składam hołd powinny
Mojemu panu.
Cezar. Nie korz się przede mną.
Choć w naszem łonie tkwią doznane krzywdy,