Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/336

Ta strona została przepisana.
328
ANTONIUSZ I KLEOPATRA.

Pierwszy żołnierz. Żołnierze, za mną! ktoś tu zdradę knuje.
Drugi żołnierz. Patrz, przed jej trupem, Cezar sam uklęknie.
Pierwszy żołnierz. Coście zrobiły? — Charmion, czy to pięknie?
Charmion. Mów ciszej; córce książąt i rycerzy,
Królowej z królów, umrzeć tak należy.
Ach, pani!

(Kona).

Dolabela (wchodząc). Cóż tu zaszło?
Drugi żołnierz. Wszystkie zmarły.
Dolabela. To ród olbrzymi, my jesteśmy karły. —
Za wielkość Rzymu ginie ta ofiara,
Wspaniałym zgonem.
Głosy (za sceną). Miejsce dla Cezara!

(Cezar wchodzi z całym orszakiem).

Dolabela. Cezarze! coś przewidział, to się stało:
Z rąk nam uchodzą
Cezar. To szlachetnie, śmiało!
Odgadła naszą myśl i własnym torem
Królewskim poszła. — Lecz jak się zabiły?
Nie widzę krwi.
Dolabela. Kto był ostatni z niemi?
Pi rwszy żołnierz. Ów prosty wieśniak, co im przyniósł figi
W tym koszu.
Cezar. Więc otrute?
Pierwszy żołnierz. Niewiadomo.
Dopieroco ta żyła; bom ją widział
I słyszał, jak się zaprzątała wieńcem
Swej zmarłej pani: wstała drżąc i nagle
Na ziemię padła.
Cezar. Mężny duch w mdłej piersi! —
Gdyby się struły, to by poznać można
W nabrzmieniu członków; sen jej tak pogodny,
Jak gdyby siecią czarów swych łowiła
Drugiego Antoniusza.
Dolabela. Tu, na piersi,
Jest krwawy znaczek i spuchnięcie drobne;
Tu drugie, na ramieniu.