Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. II.djvu/67

Ta strona została przepisana.

Mimowolnieśeie głosowali za nim.
Tak, bez skrupułu złóżcie na nas winę.
Brutus. Nie oszczędzajcie nas: powiedźcie, żeśmy
Opowiadali wam, jakto on młodo
Zaczął ojczyźnie służyć; jak już dawno
Służy; z jakiego szczepu ród wywodzi;
Że go szlachetny dom Marcyuszów wydał,
Z którego wyszedł niegdyś Ankus Marcyusz,
Zięć Numy, ten sam, co później był królem
Po wiekopomnej sławy Hostyliuszu.
Z tegoż samego pochodzili domu
Publiusz i Kwintus, którzy nam najlepszą
Wodociągami wodę sprowadzili;
A Cenzorinus, ulubieniec ludu,
Godzien swej nazwy, bo dwakroć piastował
Godność cenzora, był jego pradziadem.
Sycyniusz. Jako potomka tak zacnego rodu,
Który sam oprócz tego osobiście
Na wywyższenie zasłużył, żarliwie
Poleciliśmy go waszej pamięci.
Porównywając wszakże teraźniejsze
Postępowanie jego i poprzednie,
Przekonaliście się, że on jest stale
Nieprzyjacielem waszym, i dlatego
Cofacie waszą skorą aprobatę.
Brutus. Powiedźcie, (i w to bijcie jak najwięcej).
Żebyście mu jej, jako żywo, nigdy
Nie byli dali, gdybyście nie byli
Do tego przez nas namówieni. — Idźcie
I zebrawszy się w przyzwoitej liczbie,
Udajcie się do Kapitolu.
Obywatele.Spieszym
Błąd nasz naprawić, byłto błąd nie lada.

(Wychodzą).

Brutus. Niech idą, lepiej nam zaryzykować
To poruszenie, niż czekać na większe,
Które musiałoby nastąpić. Skoro
On po swojemu w wściekłość wpadnie, słysząc
Ich odwołanie, my wtedy wystąpmy
I korzyść schwyćmy za łeb.