Robercie! ojcze! na kolanach niebu
Dziękuję, żem do ciebie niepodobny.
Król Jan. Co za szaleńca niebo nam zesłało?
Eleonora. Ma jakiś zarys twarzy Lwiego-Serca,
I dźwiękiem głosu z nim coś spokrewniony.
Czy nie spostrzegasz śladów mego syna
W szerokich jego członkach i budowie?
Król Jan. I moje oko także porównywa
To podobieństwo. On zupełny Ryszard. —
Ty odpowiadaj, co cię pobudziło
Do ziem braterskich rościć sobie prawo?
Bękart. Bo ma pół-lica, równie jak mój ojciec,
I z tem pół-licem chce mieć całą ziemię.
Pół-liczny groszak miałby pięćset funtów!
Robert. Królu i panie! póki żył mój ojciec,
Twój brat używał często mego ojca...
Bękart. Taką powieścią dóbr mi nie odbierzesz,
Ty powiedz, jak używał mojej matki.
Robert. I raz w poselstwie wysłał go do Niemiec,
Z cesarzem w ważnych sprawach się umawiać,
Które się owych dotyczyły czasów.
Z nieobecności jego korzystając,
Król w tymże czasie bawił w naszym domu,
I jak się bawił... wstyd powiedzieć. Ale
Co prawda, prawda. Morza i szerokie
Lądy dzieliły ojca od mej matki,
Gdy ten wesoły panicz był poczęty,
(Tom słyszał nawet z ust mojego ojca).
Dobra i ziemie, na śmiertelnem łożu,
Mój ojciec mnie przekazał i konając,
Stwierdził, że syn ten matki naszej nie był
Bynajmniej jego synem, lub w tym razie
Przyszedłby na świat o czternaście niedziel
Pierwej, niż trzeba. Tak więc, dobry królu!
Pozwól, ażebym posiadł to, co moje:
Dobra ojcowskie, według ojca woli.
Król Jan. Twój brat, kochanku, jest zupełnie prawnym.
Żona twojego ojca go nosiła
Po ślubie, jeśliby zatem sfałszowała,
Jej to jest wina, której się poddaje
Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/16
Ta strona została przepisana.
8
KRÓL JAN.