Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/26

Ta strona została przepisana.
18
KRÓL JAN.

Jak deszcz do wody, dyabeł do swej matki.
Mój Artur bękart? przebóg! jego ojciec
Nie w takiej pewnie wierze był poczęty,
I być nim nie mógł, gdyś ty jego matka.
Eleonora. Dobra to matka, chłopcze, która plami
Twojego ojca.
Konstancya. Dobra to babunia,
Synu, co plam i ciebie.
Arcyks. austryacki. Cicho.
Bękart. Cicho,
Gdy woźny woła.
Arcyks. austryacki. Cóżeś ty za dyabeł?
Bękart. Jam ten, co z tobą po dyabelsku zagram,
Jeśli gdzie złapię ciebie i twą skórę.
Ty jesteś zając, co lwa nieżywego,
Jak jest przysłowie, i za brodę targnie.
Ja ci okopcę trochę twoją szubę.
Strzeż-że się, bratku! bo tak będzie, wierz mi.
Blanka. O jak przystojnie temu w lwa odzieniu,
Kto lwa rozebrał z jego sukni.
Bękart. Równie
Pokaźna na nim, jak Alcyda trzewik
Na nogach osła. Moje ty oślisko!
Ja wkrótce zdejmę ciężar ten z plec twoich,
I taki na nie włożę, co je złamie.
Arycyks. austryacki. I cóż to za samochwał, który uszy
Nasze ogłusza zbytkiem swego tchnienia?
Król Filip. Ludwiku ! rozważ i rozstrzygnij, co nam
Czynić wypada.
Ludwik. Błazny i kobiety
Niechaj zamilkną. Królu Janie! oto
Jest treść wszystkiego. My, z praw tego dziecka,
Dopominamy się u ciebie Anglii,
Irlandyi, Anżu, Manu i Turenu,
Chcesz-że ich zrzec się? chcesz-że złożyć oręż?
Król Jan. Prędzej się zrzeknę życia. Ciebie, Francyo,
Wyzywam. Ty, Arturze, mnie się oddaj,
A miłość moja da ci więcej, niźli
Francyi chytra ręka ci podbije.
Poddaj się, chłopcze!