Sidełko. Sir Dżonie! mamy obowiązek zabezpieczyć waszą osobę, wskutek urzędowej prośby pani Żwawskiej.
Falstaf. Precz mi kruczkotwory! Dalej Bardolf! A zrąbać głowę temu łajdakowi! A tę księżniczkę do stawu!
Oberżystka. Mnie do stawu! Ja to, ja ciebie łotrze do stawu. Czy chcesz? czy chcesz? Zamierz się tylko! Gwałtu! rozbój! Ty brodaty bandyto śmiesz podnieść rękę na urzędników boskich i królewskich? Ty prawdziwy bandyto rozbójniku, mężobójco, Herodzie mężczyzn i niewiast!
Falstaf. Rozpędź tę zgraję, Bardolfie!
Sidełko. Pachołków! Pachołków!
Oberżystka. Kochani sąsiedzi! Zawołajcie tu choć jednego, choć dwóch pachołków! O ty! ty kumie! ty nie chcesz? ty nie chcesz? Poczekaj-że! nie zapomnę ja ci tego, bodajeś nie minął szubienicy.
Giermek.' Pójdźcie precz chłopi, brutale wołopasy! Ja was tu tak ochłoszczę rózgami, że zobaczycie!
Lord sędzia. Cóż to jest? poprzestać, mi tej wrzawy!
Oberżystka. Jaśnie Wielmożny Panie! bądź za mną! zmiłuj się, bądź za mną, za moją stroną!
Lord sędzia. Cóż to! Sir Dżonie, wszczynasz tu warchoły?
Czyż to się zgadza z twym stopniem i czasem?
Wszakżeś powinien być w drodze do Yorku?
Puść go człowieku! Czemu go wstrzymujesz?
Oberżystka. Jaśnie Wielmożny milordzie! Bez urazy waszej dostojności, jam biedna wdowa z Istczyp, a ten został zatrzymanym na moją urzędową prośbę.
Lord sędzia. Za jakąż kwotę?
Oberżystka. Nie, nie za jedną tylko psotę milordzie, ale za całą moją chudobę: on mi zjadł cały dom i gospodarstwo; cały mój majątek spakował w ten swój bezdenny żołądek. Ale ja mu wydrę z gardła mój grosz krwawo zapracowany; nie dam