oddać w zastaw srebro stołowe i z pokojów jadalnych: obicia.
Falstaf. Alboż nie masz kieliszków, jest ich aż nadto do picia! Co się tycze twoich ścian, to jakakolwiek ładna drobnostka, naprzykład historya syna marnotrawnego, albo niemieckie polowanie, wodnemi farbami tysiąc razy lepiej na nich odbijać będą, niżeli te jakieś tam kotary i pojedzione od molów obicia. — Weź za nie dziesięć szterlingów, jeżeli możesz. Na honor, że jeśliby nie te twoje błyskawice dziwactw, to w całej Anglii nie możnaby znaleść lepszej kobieciny. No, no, idź się umyj i cofnij na powrót twoją prośbę. Wszak powinnaś mnie znać, że ze mną tych dziwactw nie trzeba. Ale ja wiem, że to cię do tego podmówiono.
Oberżystka. Sir Dżonie! proszę cię przestań na dwudziestu „noblach,“ bo doprawdy że ciężko mi oddać w zastaw moje srebro; doprawdy, że nie żartuję.
Falstaf. Dość już, dość o tem: postaram się obmyślić w inny jaki sposób, ale ty moja pani płakać będziesz za swoje głupstwo przez całe życie.
Oberżystka. Niech więc i tak będzie: będziesz miał Sir Dżonie, chociażby mi przyszło zastawić suknię! — Spodziewam się, że przyjdziesz na wieczerzę. Ale mi zapłacisz wszystko razem?
Falstaf. Albożem już umarł? (Do Bardolfa). Idź za nią, idź za nią, dmuchaj, nadskakuj!
Oberżystka. Czy chcesz, aby Dorota Tear-sheet była na wieczerzy?
Falstaf. Dość już, dość o tem! niech będzie!
Lord sędzia. Otrzymałem najlepsze, jakie tylko żądać można, wieści.
Falstaf. Cóż to za radosne wieści, szlachetny milordzie?
Lord sędzia (Do Gowera). Gdzie król ostatnią noc przepędził?
Gower. W Basingstoke, milordzie.
Falstaf. Mam nadzieję, że wszystko idzie pomyślnie: jakież są nowiny milordzie?