Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/301

Ta strona została przepisana.
293
AKT DRUGI. SCENA DRUGA.

Lord sędzia. Czy całe wojsko powraca?

Gower. Nie, król wyprawił pięć tysięcy jazdy,
I do piętnastu tysięcy piechoty
Pod księciem Janem, przeciw biskupowi
I hrabi Persy.

Falstaf. Czy jego królewska Mość powraca z Walii, szlachetny lordzie?

Lord sędzia. Odpowiedź moją, wnet ci wygotuję
Zacny Gowerze! chodź, proszę cię, ze mną.

Falstaf. Milordzie?
Lord sędzia. Co mi powiecie?
Falstaf.' Szanowny panie Gower, mogęż go z sobą prosić na obiad?
Gower. Powinienem towarzyszyć milordowi, dziękuję wam dobry sir Dżonie.
Lord sędzia. Za długo tu bawicie sir Dżonie, mając obowiązek czynienia zaciągów w hrabstwach, które wam będą po drodze.
Falstaf. Panie Gower, więc przynajmniej mogę mieć go na wieczerzy?
Lord sędzia. Jakiteż głupi mistrz nauczył was takich zwyczajów sir Dżonie?
Falstaf. Panie Gower, jeśli mi te zwyczaje nie przystoją, ten, co mię ich nauczył, był głupi. Sztuka fechtowania zależy na tem milordzie: cios za cios, i kwita!
Lord sędzia. Sir Dżonie! niech ci niebo da upamiętanie. Jesteś łotr wielkiej ręki!


SCENA DRUGA.
Inna ulica w Londynie.
Wchodzą książę HENRYK i POINS.

Henryk. Daję ci słowo, żem najporządniej utrudzony.
Poins. Do prawdy? A ja myślałem, że utrudzenie nie ośmieli się dostąpić do tak wysokiej osoby.
Henryk. Ośmieliło się wszakże, jakkolwiek nie miło jest mojej wysokości przyznać się do tego. I jak