Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/309

Ta strona została przepisana.
301
AKT DRUGI. SCENA CZWARTA.

Nortumberland. Wejdźmy do środka. Umysł mój w tej chwili,
Jak morze w swojem najwyższem wezbraniu,
Gdy nie przemaga jeszcze w żadną stronę
Spiętrzona fala. Chciałbym się połączyć
Z arcybiskupem, lecz tysiąc powodów
Od tego kroku wstrzymać mi się radzi.
A więc do Szkocyi! nim w stanowczej chwili
Szala wypadków i mój los przechyli.

(Wychodzą).
SCENA CZWARTA.
Gospoda pod głową dzika w Istczyp.
Dwaj służący.

Pierwszy służący. Na co u licha niesiesz tu te jabłka, co to jak na śmiech, podobne są do naszego sir Diona i ze skóry i z nazwiska. Wiesz, że on cierpieć nie może eppl-dżonów.
Drugi służący. A, do dyabła, prawda! Czy pamiętasz jak raz książę postawił przed nim talerz eppl-dżonów, śmiejąc się, że otóż mamy jeszcze pięciu dżonów! A potem zdjął kapelusz i mówi: „upadam do nóg wszystkich sześciu starym, okrągłym, suchym, pomarszczonym rycerzom“. Falstaf rozgniewał się straszliwie, ale i zapomniał zaraz.
Pierwszy służący. Ustawiaj jednak prędzej talerze i pójdź wyjrz, czy nie nadybiesz gdzie Skrzypalskiego i jego bandy, bo panna Dorota chce żeby była i muzyka. Ale do dyabła, prędzej! W pokoju, gdzie oni jedli wieczerzę, gorąco: wszyscy wiec przejdą zaraz tutaj.
Drugi służący. Ale wiesz-że co ci powiem? książę z panem Poinsem przyjdą tu zaraz: pobiorą od nas kurtki i fartuchy i usługiwać będą do stołu, ale Falstafowi nie trzeba nic mówić o tem. Nakazywali oni o tem przez Bardolfa.