Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/318

Ta strona została przepisana.
310
KRÓL HENRYK IV. CZĘŚĆ DRUGA.

Falstaf. Lepsze niż ty. Jestem sobie panem, a ty się krzątasz koło moich kieliszków.
Henryk. Przyszedłem tu, pokrzątać się, mój panie, koło twoich uszu.
Oberżystka. A niech Bóg błogasławi waszą wysokość! Chwałaż Bogu, że jaśnie wielmożny pan powrócił sobie do Londynu w czerstwem zdrowiu! mój Jezu! to wasza wysokość prościuteńko z Walii!
Falstaf. Niedonoszone plemię królewskie! zaręczam ci (kładąc rękę nu ramieniu Doroty) na te marcowe wdzięki i ciemno-oliwkową cerę, żeś tu mile widziany!
Dorota. Co, co, ty zgrzybiały niegodziwcze! Tyś mi ani w głowie!
Poins (do Henryka). Jeśli go książę nie ogrzmocisz z góry, to on cię zbędzie żarcikami.
Henryk. Przeklęta góra łoju, jakeś to śmiał dopiero tak niegodziwie odzywać się o mnie w obecności tej zacnej, cnotliwej i grzecznej damy?
Oberżystka. Niech Bóg błogosławi waszą wysokość, za dobre serce! ona w rzeczy samej taka!
Falstaf. Toś mię słyszał?
Henryk. Słyszałem, a tyś mnie poznał, równie jak i pod Gadshill, „tak dobrze jak ten, co mnie stworzył“. Wiedziałeś, że stoję za tobą, i z tem wszystkiem gadałeś umyślnie, dla doświadczenia mojej cierpliwości.
Falstaf. Nie, nie, nie tak jak wtedy, nie myślałem, abyś mię słyszał.
Henryk. Musisz mi wyznać, w jakim celu miotałeś na mnie te obmyślane obelgi, i na gorącym uczynku rozprawimy się tu z sobą.
Falstaf. Obelgi, Henryczku! nie, na honor, nie było tu obelg!
Henryk. Więc nazwać mię piekarzem, i zdolnym tylko do krajania chleba, to są pochwały!
Falstaf. Nie, nie było żadnych obelg Henryczku!
Poins. Tak, nie było tu żadnych obelg.
Falstaf. Żadnych obelg, Edwardzie, żadnych w świecie, mój zacny Edwardzie! Ganiłem księcia