Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/322

Ta strona została przepisana.
314
KRÓL HENRYK IV. CZĘŚĆ DRUGA.

Mijasz jak budkę ogniowego stróża,
Jak tę dzwonnicę, z której biją trwogę?
Nie raz na chwiejnym masztowym wierzchołku,
Zklejasz powieki wiszącego majtka,
A gdy do koła szumi wściekła burza,
Wzdymając wały pnące się ku chmurom,
Z wyciem, co samą śmierć obudzić zdoła,
Przecież w tej nawet straszliwej godzinie,
Umiesz utulić przemokłe do nitki,
To dziecię morza! — A śród cichej nocy,
Śród wszystkich ponęt, jakie tylko mogą
Zwabić cię, zakląć — tyś nie umodlony
Na głos monarchy! — O spijcież spokojnie
Szczęśni biedacy! gdy na nasze łoże,
Cała moc berła snu przyzwać nie może!

(Wchodzą Warwik i Surrey).

Warwik. Dzień dobry! Najjaśniejszy Panie!
Król. Alboż już ranek?
Warwik. Już jest po pierwszej.
Król. Więc dobry dzień, nawzajem!
Czytaliścież listy?
Warwik. Z cała uwaga Najjaśniejszy Panie!
Król. Wiecie już zatem, że choroba kraju
Nie przeszła wcale i niebezpieczeństwo
Najbliżej serca.
Warwik. To tylko, panie, mijająca słabość,
Na którą pewne rady i sposoby
Sztuka lekarska ma na pogotowiu.
Lord Persy wkrótce wyjdzie z tej gorączki.
Król. Dla czegóż niebo nie dało nam czytać
W księdze przeznaczeń! widzieć w głębi czasu,
Jak tu w równiny zmieniają się góry,
Ówdzie ląd niknie i wsiąka do morza,
Tam znów mieleją tonie oceanu,
Jakby się stała przestronną opaska
Dla biodr Neptuna! Czemuż nie widzimy
Uśmiechu losu i tych różnych płynów,
Z których on zlewa swoją czarę przemian!
Patrząc w te księgę, najszczęśliwszy młodzian