Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/324

Ta strona została przepisana.
316
KRÓL HENRYK IV. CZĘŚĆ DRUGA.

Mówią, że biskup, łącznie z Persym, liczą
Do pięćdziesięciu tysięcy żołnierza.
Warwik. To być nie może, Najjaśniejszy Panie!
Wieść powtarzając głos i echo trwogi
Zawsze ją dwoi. Ale spocznij Panie!
Racz się położyć, ja ręczę mem życiem,
Że nasze wojska łatwo uspokoją
Te zamięszania, zwłaszcza że przed chwilą
List mi oddano o śmierci Owena.
Lecz cierpiąc, panie, od dwóch już tygodni,
Nie chciej poświęcać tak godzin spoczynku,
Racz nam oszczędzać swoje drogie siły!
Król. Przyjmuję wdzięcznie tę życzliwą radę.
Tak, sił mi trzeba. Gdyby nie za swemi,
Jużbyśmy dawno byli w świętej ziemi.

(Wychodzą).
SCENA DRUGA.
Dziedziniec przed domem sędziego pokoju PŁYTKIEM, w hrabstwie Glocester.
Wchodzą PŁYTEK, z przeciwnej strony MILCZEK, za nimi BUTWIAK, CIEŃ, BRODAWKA, SŁABIAK, CIELAK pod strażą.

Płytek (do Milczka). Witam, witam, witam, dajże mi rękę! To dziw, tak rano! Jakże się masz kochany mój krewny, panie Milczek!
Milczek. Dzień dobry, kochany panie Płytek!
Płytek. Jakże się ma moja krewna a wasza połowica, i wasza śliczna córeczka, a moja chrzestna córka Helena?
Milczek. Na nieszczęście, zawsze jak kos, czarna, panie Płytek.
Płytek. Niech będzie, co chce, mój dobry panie Milczek, założę się jednak, że mój krewny Wilhelm musi być przedni łacinnik. On i dotąd w Oksfordzie?
Milczek. Tak, z nie małym nakładem z mojej strony.
Płytek. I zapewne nie zadługo poszlesz go panie Milczek na naukę prawa. Jam był w kolegium