Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/327

Ta strona została przepisana.
319
AKT TRZECI. SCENA DRUGA.
(Wchodzi Falstaf).

Płytek. Bardzo słusznie! Lecz otoż nadchodzi i dobry sir Dżon! proszę o rękę, proszę mi dać rękę swoja, drogocenną, szlachetną rękę! na honor, jak mi ślicznie wygląda! Lat jak nie było! Witaj czcigodny sir Dżonie!
Falstaf. Jakże się cieszę, że was oglądam w dobrem zdrowiu, dobry panie Robercie Płytku! A to, jeśli się nie mylę, jest pan Sure Card.
Płytek. Nie sir Dżonie, jest to pan Milczek, mój krewny i towarzysz urzędu.
Falstaf. Dobry panie Milczek, wam jest bardzo właściwie być urzędnikiem pokoju.
Milczek. Witamy waszą dostojność!
Falstaf. Ależ dyable gorąco! Cóż moi mości panowie, przygotowaliście mi tu jakie półtuzina zdatnych ludzi?
Płytek. Są, są, mamy w pogotowiu! Lecz raczże nam pan zrobić łaskę i usiąść.
Falstaf. A nie mogliżbyśmy ich widzieć? jeśli się panom podoba.
Płytek. Natychmiast! Gdzie jest lista? lista? gdzież jest lista? zaraz, w tej chwili, wnet będzie i lista! Jest, jest wszystko: tylko co ją miałem pod ręką! Tak, zaraz, otóż i znaleźliśmy, czegośmy szukali! (czyta) Ralf Butwiak! — Niech tu występują, po jednemu, z porządku, bez gwaru, bez ciżby. Ralf Butwiak! Gdzież jest Butwiak!
Butwiak. Jestem.
Płytek. Cóż o nim powiecie sir Dżonie? chłop dorodny, młody, silny i z dobrej familii.
Falstaf. Twoje nazwisko Butwiak?
Butwiak. Tak, proszę pana.
Falstaf. A więc właśnie czas, aby był użytym.
Płytek. Ha! ha! przewybornie! na honor! Co jest zbutwiałem, to właśnie zda się do użycia! na moją uczciwość, przewybornie! To jest tak powiedziano, jak tylko być może!
Falstaf. Proszę go naznaczyć.