Butwiak. Wielmożni panowie! chciejcie mię uwolnić! a któż się zajmie gospodarką i ubóstwem mojej biednej matki, jeśli mię naznaczycie. Tylu jest lepszych odemnie i zdatniejszych do marszu.
Falstaf. Cicho moje dzięcię, idź teraz z Bogiem! Sam sobie winieneś: pocóżeś zbutwiał.
Butwiak. Ja? Co? gdzie? kiedy? — Niech mi kto dowiedzie!
Płytek. Sza! mospanie i stań na boku! wiedz z kim mówisz. Co się tycze innych, sir Dżonie, następuje z kolei Szymon Cień. Gdzież jest Cień?
Cień. Słucham.
Falstaf. Czyim jesteś synem mości panie Cień?
Cień. Jestem synem mojej matki, panie!
Falstaf. Twojej matki. To dosyć podobne do prawdy. I jesteś marą czyli cieniem twojego ojca, jak w rzeczy samej: syn matki często bywa tylko cieniem ojca, nie mając nie a nic z jego istoty.
Płytek. Podoba się wam sir Dżonie?
Falstaf. I cień przyda się w lecie: proszę go naznaczyć. Prócz tego, w naszej wojskowej kontroli, mamy nie jednego z panów Cieni.
Płytek. Tomasz Brodawka?
Falstaf. Gdzież on jest?
Brodawka. Tu jestem.
Falstaf. Twoje nazwisko: Brodawka?
Brodawka. Tak, panie.
Falstaf. Jesteś w rzeczy samej porządnie garbaty.
Płytek. Mamli go naznaczyć?
Falstaf. A to na co? alboż on nie nosi na plecach całego wojskowego rynsztunku? Jest to już stary żołnierz.
Płytek. Cha! cha! cha! otóż to jest mieć do czynienia z wami rycerzu! cha! cha! cha! W rzeczy samej, dziękuję wam najserdeczniej. Franciszek Słabiak!
Słabiak. Jestem.
Falstaf. Twoje rzemiosło Franciszku?
Słabiak. Jestem żeńskim krawcem.
Płytek. Czy każesz go pan naznaczyć.
Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/328
Ta strona została przepisana.
320
KRÓL HENRYK IV. CZĘŚĆ DRUGA.