Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/331

Ta strona została przepisana.
323
AKT TRZECI. SCENA DRUGA.

Cielak. Panie kapralu Bardolfie, zarzuć za mną dobre słówko, a oto czterdzieście Henrykowskich szelingów, w francuskich koronach. Dalibóg, panie kapralu, równieby mi było wisieć jak iść na tę wojnę. Z mojej strony ja się oto nie frasuję, ale że nie mam najmniejszej chęci do wojskowości, i że chciałbym już dokołatać wieku przy swoich — zresztą z mojej strony, ja się o to nie wiele frasuję.
Bardolf. Dobrze, stań na stronie.
Butwiak. I za mną wielmożny panie kapralu zarzuć słoweczko przez wzgląd na moją starą matkę. Jeśli mnie wezmą, to ani duszy nie zostanie w domu, i zmarnuje się za nic cała gospodarka. Oto i z mojej strony czterdzieści szelingów.
Bardolf. Dobrze, przejdź na tę stronę.
Słabiak. A dla mnie, na honor, wszystko równo, człowiek raz tylko umiera, i wszyscy dłużni jesteśmy śmiercią przed Bogiem. Jeśli to mój los, dobrze — nie, znowu dobrze! Nie ma człowieka, któryby mógł powiedzieć, że jest za dobrym, aby miał służyć swojemu królowi, niech będzie co chce, ten kto umiera w tym roku, wypłaca się za następujący.
Bardolf. Dobrze, dzielnyś chłopak!
Słabiak. Na honor, tchórzostwo tylko jest mi obrzydłem.

(Powracają Palstaf i sędziowie).

Falstaf. Jakichże ludzi dacie mi panowie?
Płytek. Czterech, podług waszego wyboru sir Dżonie.
Bardolf. Mam panu powiedzieć jedno słówko na stronie. Cielak i Butwiak dali mi trzy funty szterlingów wykupu.
Falstaf. Zapewne, rozumiem.
Płytek. Którychże więc pan wybierasz?
Falstaf. Wybierz pan dla mnie.
Płytek. Jużci zapewne: Butwiak, Cielak, Słabiak i Cień.
Falstaf. Butwiak i Cielak. Co do ciebie, Butwiak, pozostań jeszcze i dojrzewaj, nim będziesz zdolnym do