Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/341

Ta strona została przepisana.
333
AKT CZWARTY. SCENA DRUGA.

Westmorland. Książę tu blisko, Raczycież panowie
Przyjąć na równe od wojsk odległości
Jego wysokość?
Mowbray (do arcybiskupa). Racz na ni przodować panie, w imię boże!
Arcybiskup (do Mowbraya). Uprzedź nas proszę w powitaniu księcia!

(Do Westmorlanda).

Idziemy, lordzie!

(Wychodzą).
SCENA DRUGA.
Inna część lasu.
Wchodzą z jednej strony ARCYBISKUP, MOWBRAY, HASTINGS i inni; z drugiej strony KSIAŻĘ JAN, LANKASTER, WESTMORLAND, oficerowie i służba.

Lankaster. Mile cię witam mój krewny Mombrayu!
Dobry dzień zacny nasz arcy-pasterzu!
Milordzie Hastings i wszystkim dobry dzień!
Piękniej to było, gdyśmy ciebie, panie,
Widzieli pośród spokojnej owczarni,
Na odgłos dzwonu zebranej i bacznej
Na każde słowo twojego wykładu
Treści pism świętych, niż dziś, gdy cię widzim,
Mężem żelaznym, przewodnikiem tłumów,
Co na głos bębnów, zbiegły się do buntu,
A wódz ich pasterz zamienił w miecz słowo,
I śmierć, nie życie, do koła zwiastuje.
Jeśliby człowiek bliski serca króla,
Świetny promieńmi jawnej jego łaski,
Zechciał nadużyć swego stanowiska,
Jakże, niestety, łatwoby mu przyszło
Największym zbrodniom użyczyć pozoru!
Stwierdzasz tę prawdę, wielebny biskupie!
Któż z nas nie słyszał o twojej głębokiej
Umiejętności w tajnych księgach Boga?
Byłeś nam mówcą Jego parlamentu,
Zdałeś się głosem wprost z samego nieba,