Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/354

Ta strona została przepisana.
346
KRÓL HENRYK IV. CZĘŚĆ DRUGA.

Henryk. Nie, pozostanę, chcę czuwać przy królu.

(Wychodzą wszyscy oprócz Henryka).

Po cóż korona przy samem wezgłowiu,
Ta niespokojna towarzyszka łoża?
Świetna ułudo! szczerozłota trosko!
Ileż to razy trzymasz drzwi otwarte
Po całych nocach — a sen nie przychodzi!
Spi on z nią teraz, lecz nie tym snem zdrowia,.
Słodkim, głębokim, jakim w grubej czapce
Biedny wyrobnik przechrapie noc całą.
Wielkości! jakże tłoczysz swym ciężarem!
Jak droga zbroja, noszona w dzień znojny,
Co zabezpiecza lecz i pali ciało.
U wrot oddechu leży nieruchomie
Drobniuchny puszek. Gdyby on oddychał,
To wiotkie pierze chwiałoby się ciągle.
Panie mój drogi! ojcze ukochany!
Sen twój głęboki! o taki sen właśnie
Tylu już królów Anglii rozłączył
Z tem złotem kołem! — winienem ci ojcze
Łzy i głęboką wieczną boleść serca!
Natura, miłość i czułość synowska
Wypłacać dług ten będą drogi ojcze,
Zawsze i zawsze! — Tyś mi w długu śmiercią
Jako następcy krwi bezpośredniemu,
Winien królewską wędrowną ozdobę,
Ot tę koronę!

(Kładzie koronę na głowę).

Strzedz jej będzie niebo,
I choćby siły połączone świata,
W jednej olbrzymiej skupiły się dłoni,
Ona nie wydrze mi tego dziedzictwa!
Mam je od ciebie i zostawię moim.

(Wychodzi).

Król. Warwik! Humfry! Książę Klarencyi!

(Wchodzą Warwik i inni).

Ks. Klarencyi. Wszakże król wołał?
Warwik. Co każesz panie? I jakże się czujesz?